4. Wejdziesz na kawę?

poniedziałek, 2 lutego 2015


Paulina wynajmowała mieszkanie na blokowisku na północy Poznania. Mijając wszystkie osiedla na Winogradach i Piątkowie, Roksana czuła narastający stres. Wolała utknąć w korku i odwlec w czasie spotkanie z przyjaciółką. Jak na złość podróż z centrum nie przeciągała się, nie natrafili na korki, więc dziewczyna siedziała w samochodzie Pawła jak na szpilkach. Milczała. On również się nie odzywał, tylko z głośników cicho sączyły się piosenki z radia.
Jedna rzecz sprawiała, że Roksana czuła się bezpiecznie – Paweł prowadził bardzo pewnie, ale też ostrożnie. Jeżdżąc z Bartkiem, zawsze towarzyszyło jej głupie uczucie, że rozbiją się na pierwszym mijanym drzewie. Jazda z brunetem pod względem komfortu psychicznego była niezwykle przyjemna. Z jednej strony Roksana zdążyła znienawidzić opanowanie Pawła, z drugiej to dzięki temu zaczęła odczuwać spokój, czyli coś, czego tak dawno nie doświadczyła.
Odważyła się zerknąć na kierowcę, ich spojrzenia skrzyżowały się na sekundę – nie więcej, w końcu Paweł całkowicie skupiał się na drodze, Roksana natomiast przyglądała się wszystkiemu dookoła. W pewnym momencie dostrzegła kłócącą się parę, poczuła dziwne kłucie w żołądku. Przegryzła wargę, odrywając wzrok od przechodniów. Sytuacja skojarzyła się jej z Bartkiem. 
– Na następnym skrzyżowaniu skręć w lewo. – Jej głos zabrzmiał jak GPS. Roksana zacisnęła szczęki. Mężczyzna nic nie odpowiedział, po chwili wykonał manewr. – To kolejny blok, będzie tam miejsce, żeby zaparkować. 
– Denerwujesz się? – zapytał Paweł, dopiero gdy wyłączył silnik. Dziewczyna szarpnęła pasy, chcąc się z nich wyplątać. Popatrzyła na towarzysza, nie kryjąc zdziwienia. – Naprawdę, wyglądasz na zdenerwowaną – dodał w wyraźną troską, co wprawiło Roksanę w zakłopotanie. Nie przyzwyczaiła się, aby ktokolwiek w ostatnim czasie traktował ją w ten sposób. Zaczęła się obawiać, że jeszcze chwila i może całkowicie zatracić się w uczuciu, które czuła przy Pawle. Tylko z drugiej strony wcale nie chciała się od niego oddalać. Znalazła punkt zaczepienia, którego szukała od czasu rozstania z Bartkiem, a może nawet od chwili, gdy w ogóle poznała byłego chłopaka. 
– Zależy ci na mnie? – zapytała przekornie, zanim zdążyła ugryźć się w język. Nie chciała być złośliwa, denerwowała się, a w ten sposób rekompensowała sobie utratę pewności siebie. Brunet odpiął klamrę pasu bezpieczeństwa Roksany. Męczyła się z tym dobrych kilka sekund, a jego pewny ruch sprawił, że całkowicie straciła rezon. Musiała przyznać, że dręczyły ją pewne obawy, a rozmowa z Pauliną była tylko jedną z wielu. Nie sądziła jednak, że było to aż tak widoczne w jej zachowaniu. Pawłowi to oczywiście nie umknęło. 
– Tak, tak trochę – przytaknął. – Pójść z tobą?
– Nie – odparła bez namysłu Roksana. – Wiesz, kiedy ostatnio przyszedł do mnie jakiś mężczyzna, to... – jęknęła cicho. – Krótko mówiąc, Paulina na pewno ma dosyć moich facetów.  
– Twoich facetów, jasne. – Uśmiechnął się łobuzersko, nie potrafił się powstrzymać. – Okej, poczekam tutaj.
– Nie musisz się martwić – powiedziała Roksana, wzdychając ciężko. – Jestem dużą dziewczynką i dam sobie radę – dodała szorstko. Miała nadzieję, że Paweł zrozumiał aluzję; nie chciała, aby ciągle taktował ją jak zagubione dziecko, które trzeba prowadzić za rączkę, bo inaczej sobie nie poradzi.
Roksana już bez większych problemów otworzyła drzwi samochodu. Wyszła na zewnątrz ze świadomością, że Paweł do momentu aż zniknie za drzwiami, będzie ją obserwował. Odruchowo poprawiła szal pod szyją, pogoda nie rozpieszczała, wiał silny, zimny wiatr, poza tym nie przestawało padać. Dziewczyna skierowała się w stronę klatki, dziwiła się, że stać ją na tak pewny marsz. Dopiero gdy stanęła przed domofonem, zawahała się – dłoń zatrzymała się kilka milimetrów od przycisku. W tej samej chwili starsza pani wychodziła na zewnątrz, więc Roksana korzystając z okazji, weszła do środka, obiecując sobie, że tego dnia już nic jej nie zatrzyma.  
Miała jasno określony plan: zabrać z mieszkania swoje rzeczy, powiedzieć przyjaciółce, że się wkrótce odezwie, po czym po kilku dniach rzeczywiście do niej zadzwonić, oczywiście z domu rodziców. Wiedziała, że to najlepsze wyjście ze wszystkich. Bała się jedynie, że Paulina zacznie świrować, kiedy tylko ją zobaczy. Trudno, była na to przygotowana.
Wbiegła na drugie piętro. Roksana uznała, że po wczorajszym ekscesach nie powinna wchodzić jak do siebie, więc zapukała. Dzwonek już od dawna nie działał. Czekała kilka sekund, po czym drzwi otworzyły się z impetem, a w progu stanęła młoda kobieta. 
Paulina wyglądała jak trup – blada jak ściana, sińce pod oczami, chyba nie spała całą noc.  
– Cześć – przywitała się nieśmiało blondynka, patrząc w jasnoniebieskie oczy przyjaciółki. Paulina nerwowym ruchem odgarnęła z czoła stanowczo zbyt długą grzywkę. Ciemne, długie włosy miała w nieładzie, a sądząc po jej ubraniu, nie zadbała o to, aby dobrze wyglądać – Roksana zauważyła, że od wczoraj nawet nie zmieniła ciuchów.  
– Cześć? – powtórzyła Paulina ze ściśniętym gardłem, cały czas mocno trzymając dłoń na klamce. – Tylko tyle masz mi do powiedzenia po tym, jak zniknęłaś na całą noc?!
Jej wrzask niósł się przez kilka sekund po klatce schodowej. Roksana przymknęła powieki. Nie do końca tego spodziewała się po koleżance, myślała, że nadal będzie miała pretensje o całą tę akcję z Bartkiem, a okazało, że Paulina szczerze się o nią martwiła. Poczuła się głupio, jak idiotka, przestała się dziwić Pawłowi, że właśnie tak ją traktował.
– Kim jest Paweł? – zapytała jeszcze, wyrywając Roksanę z chwilowego zamyślenia. Blondynka podniosła wzrok na przyjaciółkę.
– Może wpuścisz mnie do środka? – zaproponowała łagodnie. Głos ani na moment nie zadrżał Roksanie, mimo ciągłego zdenerwowania. Brunetka zeszła z drogi, biorąc głęboki oddech. Roksana nie chciała zostać długo, jednak zdjęła płaszcz. Zrobiła to odruchowo, w końcu to tutaj czuła się najbezpieczniej, prawie jak w domu, a Paulinę traktowała przecież jak własną siostrę – starszą, rozsądniejszą i twardo stąpającą po ziemi siostrę, mimo że były dokładnie w tym samym wieku. 
– Więc kim jest Paweł? – Paulina nie wytrzymała i zapytała ponownie.
– Nieważne. – Roksana doszła do końca korytarza, tam znajdowały się drzwi do jej pokoju. Odwróciła się na pięcie, spoglądając na przyjaciółkę. Uświadomiła sobie, że odpowiedź powinna brzmieć: Nie wiem, wcale go nie znam.
– Chyba ważne, skoro spędziłaś z nim noc. – Była bezlitosna. Zacisnęła zęby i skrzyżowała ręce na piersi, oczekując natychmiastowej odpowiedzi. Zapewne powstrzymała się, aby zarzucić niemądrej przyjaciółce puszczanie się z pierwszym lepszym kolesiem poznanym na imprezie u przygłupiego Danielka. Nie brzmiało to dobrze. Mimo wszystko Roksana pomyślała, że może powinna tak właśnie zrobić – przespać się z Pawłem – odnosiła wrażenie, że ani trochę nie żałowałaby takiego kroku. A jej przyjaciółka? Nic jej do tego!
– Skąd ty w ogóle o nim wiesz? – zapytała tylko, wchodząc do pokoju, Paulina oczywiście podążyła za nią. Pomieszczenie było naprawdę nieduże, teraz pogrążone w półmroku przez opuszczone rolety.
– Nie wzięłaś komórki... 
– Przypadkiem – zaznaczyła blondynka, rozglądając się dokoła siebie. Rzuciło jej się w oczy tyle rzeczy, że przez moment zapomniała, po co tutaj przyszła. 
– Musiałam wiedzieć, co się z tobą dzieje, więc zadzwoniłam do Rudej – kontynuowała Paulina. Mówiła już znacznie spokojniej niż wcześniej. Zrozumiała, że kolejna kłótnia może tylko pogorszyć relacje z Roksaną. – Kiedy w końcu raczyła oddzwonić nad ranem, dowiedziałam się, że zniknęłaś z jakimś Pawłem i, co jest bardzo w stylu Rudej, dodała, że jesteś w dobrych rękach – wyrzuciła z siebie, pokazując palcami w powietrzu znak cudzysłowu. – A teraz się zjawiasz...
– Chcę zabrać swoje rzeczy – powiedziała nagle, przerywając Paulinie, która na pewno zdążyła wymyślić jakąś spiskową teorię. 
– Jak to...? – jęknęła, patrząc na koleżankę, jakby ta kompletnie ześwirowała. – Przeprowadzasz się...
– Wracam do rodziców – ponownie weszła jej w słowo, wyciągając z szafy walizkę. Roksana zauważyła, że zniknięcie na jedną noc bez komórki, przyprawiło Paulinę o paranoję. – Chcę trochę odpocząć, odezwę się niedługo do ciebie – dodała jeszcze, zgodnie ze swoim planem. Nie spojrzała jednak na towarzyszkę. Po kilku sekundach, po tym, jak rzuciła swoje ciuchy na materac, poczuła na swoim ramieniu dłoń współlokatorki.
– To chyba dobry pomysł – przyznała Paulina. 
– Tak, też tak myślę – mruknęła Roksana pod nosem. Zerknęła na brunetkę, ta patrzyła na nią nieustępliwie. – Poprzedniej nocy nic się nie wydarzyło – dodała szybko, chcąc ukrócić wszelkie podejrzenia dziewczyny. – Paweł mi pomógł, kiedy wystawiła mnie Ruda. Spaliśmy w oddzielnych pokojach, spokojnie...
– Ale u niego – wywnioskowała Paulina. – Mimo wszystko mi się to nie podoba. Pokłóciłyśmy się, ale uważam, że powinnaś wrócić do domu.
– Właśnie to robię – odparła blondynka z naciskiem. – Przepraszam cię, ale teraz chcę się szybko spakować i złapać najbliższy pociąg. 
Dziewczyna ustąpiła, chociaż niechętnie. Jeszcze przez dłuższy moment przyglądała się blondynce pakującej kolejne ciuchy. Kiedy Roksana została sama, pomyślała o tym, że to ona miała większe pretensje do przyjaciółki niż odwrotnie. Nie była jednak gotowa na żadną rozmowę. Sama musiała dojrzeć do tego wszystkiego, a nie Paulina, która całą noc umierała ze strachu i martwiła się o głupią blondynkę. Roksana prychnęła, rzucając parę majtek na kupkę ciuchów – stereotyp o kolorze włosów idealnie do niej pasował. 
Pakowanie zajęło jej jakieś dziesięć minut, wcale nie miała dużo do zabrania – cały jej dobytek mieścił się w niezbyt dużej walizce. W międzyczasie Roksana przebrała się w miękki sweter i proste dżinsy, postanowiła zamienić botki na walkery, a włosy związała w luźnego koka. Od razu poczuła się swobodniej bez tej wczorajszej imprezowej otoczki.
Pozostało jej tylko zabrać kosmetyczkę. W łazience napotkała swoje spojrzenie w lustrze. Popatrzyła na siebie, na naburmuszoną minę, na dziewczynę, która jej nie przypominała i pokazała sobie język. 
– Idiotka – burknęła, odwracając się na pięcie. 
Na końcu korytarza przy drzwiach wyjściowych czekała już na nią współlokatorka. Roksana miała ochotę przewrócić oczyma, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Szykowała się na moralizatorską gadkę. W takich okolicznościach grymas nie mógł zniknąć jej z twarzy. Sto razy bardziej wolała, żeby Paulina wypominała jej Bartka, a nie Pawła. 
– Spadam – rzuciła tylko Roksana, sięgając po swój płaszcz. 
– Masz komórkę? – zapytała przyjaciółka.
– Tak, mam. Wszystko mam. – Zapinając guziki czuła na sobie nieustępliwy wzrok dziewczyny. Nie patrząc na nią, dodała spokojnie: – Zadzwonię później, za kilka dni. Teraz muszę lecieć.
– Mimo wszystko... uważaj na siebie – poprosiła Paulina.
– Okej – rzuciła tylko na wyjściu, nawet nie oglądając się za siebie. Odetchnęła z ulgą, dopiero gdy usłyszała, że drzwi mieszkania zostały zamknięte. Wtedy się nieco rozluźniła i zeszła na dół, taszcząc za sobą walizkę.
Paweł czekał na Roksanę oparty o maskę samochodu. Niecierpliwił się i wyszedł na zewnątrz nawet mimo okropnej pogody. Zauważywszy dziewczynę, podszedł do niej i przejął od niej bagaż. Wyglądało na to, że ona tylko czekała, aż ktoś ją od tego uwolni. 
– Przepraszam, trochę mi zeszło – mruknęła, idąc przed siebie i nie bacząc na to, że Paweł zatrzymał się na chwilę, patrząc na nią zmieszany. Po chwili spojrzał w górę, zauważył ciemnowłosą dziewczynę w oknie. Kusiło go, aby jej pomachać. 
– Nic się nie stało – rzucił lekko, ruszając w stronę auta. – Chyba ktoś sprawdza, czy bezpiecznie dojedziesz do domu – pozwolił sobie zauważyć, a Roksana, jak na komendę, zatrzymała się i odwróciła. Okno zamykało się. Dobrze wiedziała, że to Paulina podglądała ich z kuchni. Nie mogła jej mieć tego za złe, jednak zdenerwowała się, że przyjaciółka ją sprawdzała. Usiadła na miejscu dla pasażera, zamykając drzwi z trzaskiem. W tym czasie Paweł zapakował walizkę do bagażnika, po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz – nie podobało mu się, że blondynka wyżywa się na jego samochodzie. Nie chciał jednak zwracać jej uwagi, aby nie pogarszać sytuacji. 
Roksana ponownie nie odzywała się przez dłuższą chwilę. Jej towarzysz rzucił pytające spojrzenie, ale dziewczyna nie miała zamiaru mówić. W sumie nie musiała – on obiecał, że zawiezie ją na dworzec i na tym ich znajomość miała się skończyć. Powiedział tylko, że powinna zapiąć pasy. Ruszył, jechali kilka minut w milczeniu.
– Wszystko w porządku? – zapytał mężczyzna, kiedy wreszcie zatrzymali się na światłach na jednym ze skrzyżowań. – Masz minę jakbyś zjadła cytrynę.
– A nawet dwie – prychnęła Roksana. Łypnęła okiem na Pawła, jego mina mówiła, że to nie była odpowiedź, której oczekiwał. – Jestem koncertową idiotką, powinnam się cieszyć? – mruknęła. – Przed wyjściem mówiłeś coś o nabieraniu dystansu, spoglądaniu z boku na swoje życie. – Zaczęła mówić spokojniej, z wyraźną nutą bezradności w głosie. – Masz jakiś sprawdzony sposób, żeby... – przerwała nagle, kiedy minęła ich jadąca na sygnale karetka. Zamarła na kilka długich sekund.
– Nie mam sprawdzonego sposobu – przyznał spokojnie Paweł po chwili namysłu. – Po prostu musisz to zrobić w tym momencie.
– Teraz? – dopytała Roksana. – Nie jutro. 
– Dokładnie to miałem na myśli – zaśmiał się. Zauważył kątem oka, że Roksany wcale to nie pocieszyło. – O której masz pociąg?
– Czy nie uważasz, że ten temat jest nieco... absurdalny? Taki abstrakcyjny – powiedziała, ignorując jego pytanie. Dokładnie takie samo wrażenie odnosiła, kiedy prawie uciekła z mieszkania Pawła. 
– Tak, zdecydowanie – odparł lekko. – Dwoje dorosłych ludzi rozmawia o pierdołach, no nie?
– Więc dlaczego tak ślepo ci wierzę i wciąż uważam, że masz rację? – zapytała nieco oskarżycielsko, podnosząc głos.
Paweł nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Roksany. Miał nadzieję, że wahania nastrojów są spowodowane przez jej byłego chłopaka, bo jeśli miewała tak na co dzień, nie dziwił się, że on ją olał. Postanowił zrzucić to wszystko na nadmiar emocji buzujących w dziewczynie. Do dworca dzieliło ich jakieś dwadzieścia minut jazdy, uznał, że tyle potrafi wytrzymać. 
– Lecisz na mnie – odpowiedział po chwili Paweł. – Nie zaprzeczaj.
Roksanę zatkało. Zmarszczyła czoło i lekko rozchyliła usta. Patrzyła przed siebie, nie mając w sobie odwagi, aby odwrócić się w stronę Pawła. Zatęskniła za wczorajszym upojeniem alkoholowym. 
– Brak sprzeciwu – dodał mężczyzna zuchwale, ucinając temat. – To o której masz ten pociąg?
– Nie wiem – odparła zdawkowo. Paweł westchnął ciężko, co dziewczyna od razu zauważyła. – Sprawdzę na dworcu. Może nie powinieneś się mną tak przejmować, skoro za chwilę się rozstaniemy? – dodała jeszcze.
– To był sarkazm? – zaśmiał się Paweł, ale w samochodzie tylko jemu było do śmiechu.
Roksana pierwszy raz od kilku minut zaszczyciła mężczyznę dłuższym spojrzeniem. Dla niego było dosyć oczywistą rzeczą, że ta dziewczyna od momentu, gdy się poznali, walczy o jego uwagę. Może nawet nieświadomie, to jednak nieistotne. A on, choćby nawet nie chciał, nie potrafił się nie przejmować. Nie mógł spojrzeć jej głęboko w oczy, ale wiedział, że dostrzegłby tam ogromny smutek. Zobaczyłby coś jeszcze – coś, czego nie potrafił opisać słowami, ale pociągało go w tej zagubionej dziewczynie. 
Jak przypuszczał, Roksana nie odezwała się już ani słowem. On również nie chciał kontynuować tej dyskusji. Aby przerwać ciszę, włączył ponownie radio, tym razem nieco głośniej. 
Powrót do centrum przebiegł całkiem sprawnie i po kilkunastu minutach znaleźli się pod blokiem, gdzie mieszkał Paweł. Ku zaskoczeniu Roksany, mężczyzna, zamiast jechać dalej, zatrzymał się i zgasił silnik. Starała się zebrać myśli. 
– Dalej mam iść sama? – zapytała cicho i spuszczając wzrok na swoje buty. 
– Wejdziesz na kawę? – usłyszała spokojny głos bruneta. 
Roksana popatrzyła na niego, nie kryjąc zaskoczenia. Znowu. Zacisnęła usta w kreskę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Rozsądek podpowiadał, że powinna natychmiast wyjść, bo przecież nic jej w tym mieście nie trzyma. Jednak Paweł... On wyglądał, jakby mówił całkiem serio, dlatego pojawiły się wątpliwości, czy decyzja o wyjeździe była słuszna.
– Roksana, to jest moje trzecie pytanie: czy wejdziesz na kawę? 
– Jest już dosyć późno... 
– Dobrze wiesz, o co mi chodzi – przerwał jej. 
Paweł nie czekał na jej odpowiedź, ruszył na podziemny parking. Postanowił wybrać za dziewczynę. Nie protestowała, nie pisnęła ani słówkiem, że woli wracać do rodziców. Kiedy zaparkował, Roksana spokojnie odpięła pas i zgrabnie wyszła z samochodu – kilkanaście minut wcześniej miała z tym ogromny problem. Nie kazał jej czekać, podążył za dziewczyną.
– A walizka? – przypomniała mu błagalnym tonem. On chyba zrozumiał to w inny sposób, bo uśmiechnął się szelmowsko. Spełnił jednak jej prośbę. 
Po wejściu do mieszkania Paweł postawił bagaż przy wejściu sypialni. Nie zdążył zdjąć nawet płaszcza, kiedy dopadła go dziewczyna. Roksana objęła go za szyję. Wpatrywała się w niego maślanymi oczyma. Niby żartował, że ona na niego leci, a teraz dostał tego dowód. 
– Teraz? Nie od jutra?
Wspięła się na palce, przybliżając swoją twarz do jego, delikatnie musnęła jego wargi swoimi. Paweł szybko położył ręce na biodrach dziewczyny, przybliżając ją nieco do siebie. Zrobiła krok do przodu i oparła się o jego klatkę piersiową. Nie wahał się ani chwili dłużej, pocałował Roksanę, która natychmiast odwzajemniła pieszczotę z zachłannością, której się po niej spodziewał. Nie pozostawało mu nic innego jak zacząć odpinać guziki jej płaszcza. 
– Nigdy nie kochałam się z osobą, którą poznałam zaledwie dobę wcześniej – przyznała, odrywając się na moment.
– Przeszkadza ci to? – zapytał, dotykając opuszką palca jeden kącik jej ust, by po sekundzie przesunąć ją po dolnej krawędzi. Roksana drgnęła, szukała oczu Pawła, jednak on całkowicie skupił się na wydatnych, jeszcze nieco chłodnych wargach. Kiedy w końcu niespiesznie podniósł na dziewczynę wzrok, ona rozchyliła usta. Przygryzła kciuk mężczyzny, poczuła lekko słony smak skóry. Paweł powolnym ruchem wyciągnął palec z jej ust. – Wygląda na to, że nie. 
Roksana zdjęła powoli swój płaszcz, orientując się, że może go jedynie rzucić na podłogę. Paweł oczywiście dostrzegł jej zmieszanie natychmiast – wziął płaszcz i cmoknął dziewczynę przelotnie w usta. Nie czekając na nią, sam się rozebrał. Przyglądał się Roksanie z wyraźnym zaciekawieniem. 
– Widzisz, to jednak nie jest takie trudne, prawda? – powiedział rozbawiony, widząc, jak ponownie straciła rezon. To było naprawdę urocze, że postanowiła wziąć sobie to, co chciała, jednak Paweł nie zamierzał tańczyć, jak ona mu zagra. Droczenie się z nią sprawiało mu znacznie większą frajdę. 
– Ale co? – zapytała mało elokwentnie, wywołując szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny. 
– Taka przerwa od własnego życia – zażartował.
– Ach, to – jęknęła. – No tak – przyznała. Nerwowym ruchem założyła luźny kosmyk włosów za ucho i spojrzała Pawłowi prosto w oczy. Przeklęła w myślach, trochę żałowała, że odkryła przed nim wszystkie karty, jednak jeśli z tej znajomości nie miało nic wyniknąć, to wolała o tym wiedzieć już teraz. 
– To skoro już wiesz, czego chcesz – powiedział powoli Paweł – to może jednak skusisz się na tę kawę? Rozgość się, rozbierz, a ja zajmę się całą resztą.
– Żartujesz, prawda? – prychnęła wściekła, jednak widząc, że mężczyzna uśmiechnął się buńczucznie, westchnęła lekko, przegryzając wargę.
– A jak myślisz? – szepnął jej prosto do ucha. Przymknęła oczy, zahipnotyzowana głębią głosu mężczyzny. Po karku przeszedł przyjemny dreszcz. 
Roksana nie czekając na kolejną zachętę, ponownie zarzuciła ręce na szyję Pawła. Podskoczyła i owinęła nogi wokół jego bioder, on przytrzymał ją za pośladki, ściskając oba w dłoniach. Odnosił wrażenie, że Roksana jest lekka jak piórko. Ponownie odszukał ust blondynki, wślizgując się językiem do środka. Dziewczyna jęknęła cicho, starając się złapać oddech. 
Paweł skierował się do sypialni, gdzie delikatnie położył partnerkę na łóżko, sam oparł się na łokciu nad nią. Wolną dłonią wślizgnął się pod sweter, dotykając chłodną ręką gorącej skóry brzucha. Dziewczyna pisnęła cichutko, a on powędrował wyżej, aż do biustonosza. Nie mógł się doczekać, aż pozbawi Roksanę wszystkich ciuchów. W tym czasie nawet na chwilę nie oderwał się od ust Roksany. Ona zaplotła palce na jego karku, nie pozwalając oddalić się ani na moment. Po chwili Paweł wplótł palce w jasne włosy, niszcząc tym samym luźnego koka. Dziewczyna szybko pozbyła się swetra, a później jednym ruchem ściągnęła bluzę z Pawła, T-shirt i zabrała się za majstrowanie przy pasku. 
– Nie protestujesz – zauważyła, popychając go lekko, żeby położył się na plecach. Sama uklęknęła nad nim, rozpinając rozporek. Zanim pomogła mu pozbyć się spodni, włożyła dłoń między dżinsy a bokserki. Uśmiechnęła się filuternie, omiatając wzrokiem brzuch, klatkę piersiową, aż wreszcie zatrzymując się na brązowych oczach Pawła.
– Nie protestuję, ale to ty nie pytałaś o pozwolenie – droczył się z nią.
– Pozwól, że resztę pytań zachowam na później.
Paweł wiedział, że w najbliższym czasie Roksana na pewno ich nie zada. W tym momencie jednak się tym zupełnie nie przejmował. 

16 komentarzy:

  1. Jej pierwsza i nowa! xD
    Najpierw się przedstawię yhm.. jestem Kochająca Żelki i jestem nową czytelniczką tego bloga! <3
    Rozdział, fabuła genialna/y! :D
    To była chyba najlepsze:
    "– Lecisz na mnie – odpowiedział po chwili Paweł. – Nie zaprzeczaj." a w mojej głowie piękna odpowiedź *nie patrz na moją głupotę*
    - Nie ja nie lecę, ponieważ nie jestem ptakiem....
    Moja głupota xD
    Dobra nieważne! xD
    Kocham tego bloga, kocham pisarkę tego bloga, bo go stworzyła i tak lecę na Pawła xD haha nie no dobra jest zajęty przez Roksanę xD
    Ok to ujmę to tak:
    Kocham bloga, uwielbiam fabułę i czekam na next!

    Zapraszam do siebie jakbyś chciała
    --> http://zdrada-ma-wiele-twarzy.blogspot.com/ <---

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ptaku bym nie pomyślała, chyba jestem za stara na takie skojarzenia XD

      Usuń
  2. Opfff, opffff, opfffffff.
    Paulina zachowała się jak taka kwoka, matka Roksany. Serio, przeraża mnie ta dziewczyna. Na serio. Albo wyczuwam zazdrość w Paulinie, bo Roksana ma powodzenia, albo naprawdę się o nią martwi, ale bardzo przesadnie.
    Matko, jak mnie oczy łzawią. Prawie osiem notek, mistrzunio ze mnie.
    Ale dalej...spodziewałam się, że w końcu wylądują w łóżku, bo między nimi aż kipiało. Podpytanki, jakieś przytyki, a tu proszę...seksić się będą. Ciekawe jak po tym wszystkim do tego podejdą. Mam nadzieje, że Roksi nie ucieknie, bo Pawełek jest uroczy. :D
    Dobra, tyle. Krótko tym razem, ale daję znać, że przeczytałam. :D
    A i widziałam tam jeden błąd tylko. Miało być "pytanie", co pytał ją o kawę, a było "pranie" - MAX :D
    A tak to luzik. :D
    Pisz następne, wracaj na tory pisania. :D
    Pozdrowionka. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lol, poprawiałam już wcześniej to "pranie", bo pisałam ten fragment na telefonie, a później skopiowałam tę część część z jakiegoś innego pliku i zostało z błędem XDDD

      Usuń
  3. Condawiramurs2 lutego 2015 23:51

    No niezłe, nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy. Ale pewnie łatwo i tak nie bedzie. Ciekawe, z jakimi uczuciami obudzi sie dziewczyna nazajutrz. Ale ja sie w,asciwie ciesze, bo przynajmniej na pewno tak szybko ta znajomość sie nie skończy. A Paulina miała sporo racji, troche szkoda, ze została tak obcesowo potraktowana. To roksana sie na nia batdziej pieklika niz ona na nia, to tez było znamienne... Byc moze juz wtedy roksana wiedziała, ze tak szybko Pawła nie opuści. Zaczyna, sie zastanawiac, czy jej rodzicie w ogole ja zobaczą niedługo czy nie. I czy ta dwójka kiedykolwiek wypije te kawę haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niektórzy bohaterowie idą naprawdę szybko do łóżka, za to w innych opowiadaniach na spiknięcie się bohaterów trzeba długo czekać XD Ale ta historia jest też nieco bardziej pokręcona, więc może rzeczywiście niektóre rzeczy mogą zaskoczyć.
      Haha, kawę wypiją i to pewnie nie jedną ;>

      Usuń
  4. serio? dobra, takiego rozwoju akcji się nie spodziewałam. co nie zmienia faktu, że o matko, podobało mi się to strasznie :D tak na 'zaraz po przeczytaniu' ciężko mi jakkolwiek ubrać w słowa swoje przemyślenia. bo: po 1 nie brałam chyba takiego rozwiązania pod uwagę a po 2. jestem wykończona sesją a to dopiero pólmetek. wybacz więc moją nieskładność i pominęcie istotnych rzeczy.
    co d Pauliny, próbowałam postawić się w jej sytuacji i sądzę, że być może zachowałabym się podobnie. może akurat nie naskakuję na ludzi i nie prawię im odrazu moralizujących gadek, ale zawsze się martwię. a prawda jest taka, że nikt nie wie czego spodziewać się po nowo poznanym mężczyźnie. Nawet jeśli to Paweł, który na oko wydaje się być nieszkodliwy w tym sensie.
    chyba od samego początku miałam mieszane uczucia do Pawła i teraz też się to nie zmieniło. Jeszcze tego nie odkryłam ale coś mnie w nim irytuje. choć poniekąd wydaje się być przyzwoitym facetem to zawsze ta czerwona lampeczka miga mi w głowie. może kiedyś odkryję jej powód. Narazie jaram się takim zakończeniem. Coby jednak nie mówić Roksana tego chciała a on, no wychodzi na to, że na kobietach się zna. albo na ich pragnieniach, co na jedno wychodzi.
    ciekawi mnie maksymalnie co nastąpi po. czekam więc, przpełniona sesjowym smutkiem, na kolejny rozdział.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwi mnie "czerwona lampka", ba, nawet mnie cieszy, że taka się u Ciebie zapaliła :) Od odkrycia kart co prawda nie zostało wiele, ale mogą one tutaj wiele zmienić.

      Również pozdrawiam i powodzenia w dalszej walce z sesją!

      Usuń
  5. Wow, Roksana! chyba się aż czegoś takiego nie spodziewałam xd To znaczy, okej, między nimi dość wyczuwalne było swego rodzaju napięcie i pewnie to i tak do czegoś takiego by zmierzało, ale że Roksana taka odważna… Ale jak najbardziej to było własnie fajne. Trochę jej zazdroszczę tej bezpośredniości i tego, że właściwie zrobiła coś bez długiego rozmyślania, zastanawiania się i tak dalej. Ha, co teraz? Bo to zawsze najgorsze jest to, jak się wszystko potoczy później. Zwłaszcza, że ja mam jakieś dziwne przeczucie, że Paweł „ma za sobą jakąś historię” i że z tego mogą wyniknąć małe problemy. Bo tak naprawdę Roksi przed nami się już trochę odsłoniła, zresztą z niej taka urocza osoba, która aż za bardzo wszystkie uczucia wyciąga od razu na wierzch, no a Paweł jak na razie wręcz przeciwnie – trochę z niego taka chodząca tajemnica, przynajmniej chociażby w kwestii jego przeszłości.
    Ej, jak oni tak bardzo nie chcą tej kawy, to ja mogę wypić za nich, nie ma sprawy :D
    A, wiem, miałam coś o Paulinie jeszcze dodać. Bo najpierw trochę mnie zezłościła tym swoim moralizatorskim podejściem, ale ponieważ jakoś tak lubię usprawiedliwiać ludzi to doszłam do wniosku, że jednak ona bardzo się o Roksi, mimo wszystko, martwi... Dlatego chyba jej wybaczam tę odrobinę przesadzoną moralną naganę wobec Roksany, bo niektórzy nie potrafią inaczej okazać troski, jak wykazać się właśnie taką nadmierną ostrożnością, która czasem może drugą osobę trochę urazić xd
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czy dodał się ten poprzedni komentarz, bo mój gópi internet w ogóle nie chcę być posłuszny i strzela fochami na prawo i lewo. Najwyżej zostawię Ci dwa komentarze, a potem jeden możesz usunąć.
    Po kłótni z przyjaciółką, sądziłam, że Paulina raczej podejdzie do Roks w dość chłodny sposób i po prostu przytaknie jej pomysłowi w milczeniu, ale okazało się, że jednak martwiła się o przyjaciółkę, za co ma u mnie plusa. Mimo kłótni umierała z niepokoju z powodu zniknięcia Roksany. Spędziła noc z jakimś tam Pawłem i nic nie wiedziała poza tym, a sama Ruda przecież mogła coś podkolorować :)Noale wszystko skończyło się dobrze, przynajmniej tymczasowo.
    Nie będę ukrywać, że shippuję Pawła i Roks. Oboje tak różni, tak fajnie się uzupełniają, co prawda to początek ich znajomości, zaledwie kilka godzin, ale czuć, że ich ciągnie do siebie. Ale końcową sceną totalnie mnie rozbroiłaś. Spodziewałam się jej, ale jakoś tak troszkę później xDD ale się cieszę, cieszę, choć pewnie potem wynikną z tego jakieś problemy, będą jakieś konsekwencje, czy coś, bo to początek, więc wcale nie wierzę w sielankę od samego początku.

    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na:
    http://w-sierocincu.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html#more

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój Boże, Merlinie, Raa, Allahu i inni tacy!
    Blog jest blogiem genialnym. Opisy, test, dialogi, akcja, pomysł, realizacja pomysłu, wszystko ze sobą współgra i jest niesamowite.
    Bohaterowie są barwni, ciekawi, fantastycznie wykreowani, pokazują prawdziwe problemy osób. Zwracasz uwagi na szczegóły, które kształtują wszystko, jest to fantastyczne oraz niepowtarzalne. Uwielbiam postać Pawła, no ciacho i ideał mężczyzny w jednym. Uwielbiam Ciebie oraz ten blog, kocham, kocham, kocham i proszę pisz szybko nowy rozdział ! No i nareszcie się pocałowali... no i inne igraszki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam również na mojego bloga, dopiero zaczynam :)
      Poznajcie Hanię.

      Hania jest realistką, pesymistką, przechodzącą w optymistę. Gdy wyjeżdża z ukochanej miejscowości i zmuszona jest zamieszkać na wsi jeszcze nie wie, że wiele zmieni się w jej życiu. Pozostają we trzy: ona, dość niestabilna emocjonalnie nastolatka, wyglądająca jak Merida Waleczna, jej mama, szanowana pani doktor, która po rozwodzie z niewiernym mężem rozkwita i babcia, która wciąż mamrocze o czasie i o strychu, do którego nie można wchodzić. I jest jeszcze On. Mateusz.Ale o nim to kiedy indziej. Jak nie zabraknie czasu. Oj, czasu.

      Chanel

      pamietnik-realistki.blogspot.com

      Usuń
  9. Mea culpa, mea maxima culpa... :D Przepraszam, że zaglądam dopiero teraz. To wszystko przez ten "nie chcący się napisać" rozdział na "into dust, n". Ale jestem. I mówię: łał. Akcja ruszyła ekspresem. Kiedy po raz trzeci zaproponował jej tę kawę, właściwie byłam już pewna, co się za tym kryje. To niesamowite, ile chemii może być między dwojgiem tak słabo znających się ludzi. Sposób, w jaki opisałaś ich emocje... poezja.
    No kto by pomyślał? Nie minęła nawet doba, a oni już biorą los w swoje ręce. Albo raczej bierze go Roksana, za niemym przyzwoleniem Pawła. Czyżby ta przyspieszona "konsumpcja" miała skutkować tym, że teraz jej plany wyjazdowe wezmą w łeb i... zamieszka u P.? Szczerze? To by było pokręcone i całkiem zabawne, ale czy realne? Wątpię. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że po prostu zdecyduje się zweryfikować swoje plany. Koniec końców zyskała kogoś, dla kogo być może warto wstrzymać się z wyjazdem.
    Końcówka, oczywiście, bardzo mi się podobała, ale i wzbudziła we mnie pewną obawę. Obawę, co do tempa, w którym rozwija się ich relacja, a także, co do tego, dokąd ona zmierza. No bo właśnie... Skoro już teraz poszli ze sobą do łóżka, to co będzie później? Niezręczności? Sielanka? Rozejdą się, każde w swoją stronę, jak gdyby nigdy nic? Niezmiernie mnie to ciekawi.
    Zdradzisz, ile planujesz rozdziałów?
    Wybacz, że tym razem tak krótko, ale mam jeszcze trochę rozdziałów do nadrobienia. Następnym powinno być lepiej.
    Z niecierpliwością czekam na nowy i pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziałów planuję jeszcze kilka, zapewne nie więcej niż dziesięć :)

      Usuń
    2. W takim razie, rozumiem celowość tego zabiegu i wycofuję się z większości obaw;)

      Usuń