3. Trzy pytania

wtorek, 16 grudnia 2014


Roksana przewróciła się na drugi bok. Zacisnęła mocniej powieki. Po chwili otworzyła oczy, zamrugała kilkukrotnie, przyzwyczajając się do dziennego światła. Popatrzyła na komodę stojącą niedaleko łóżka, nie zauważyła wcześniej, że w tamtym kącie pokoju coś się znajdowało. Dziewczyna nieśmiało uniosła się na łokciu i rozejrzała dookoła. To było dla niej zupełnie obce pomieszczenie. Wiedziała, gdzie się znajdowała, jednak pokój w dziennym świetle wyglądał zupełnie inaczej niż w nocy. Może dlatego, że po wejściu włączyła tylko małą lampkę, zrzuciła z siebie ciuchy i zatonęła w pościeli. Otulona ciepłem, zasnęła od razu, jak dziecko. Roksana pomyślała o Pawle. Gdyby nie on naprawdę musiałaby spędzić minioną noc na dworcu, gdzie o kołdrze mogłaby pomarzyć.
Opadła ciężko na poduszki, wpatrując się w bieluśki sufit. Wzięła kilka głębokich wdechów, myśląc nad swoją przemową. Bała się wyjść z pokoju, nie chciała spotkać Pawła, nie wiedziała, co powinna mu powiedzieć. Opowiedzieć o swoim życiu? Tak od początku do końca? A może nic? Rzucić „dziękuję” i wyjść, zapominając zupełnie o tej nocy? Mimo wszystko należały mu się jakieś wyjaśnienia, wyglądał na porządnego faceta, ona sama nie chciała wyjść na pierwszą lepszą dziewczynę spotkaną na imprezie, która po pijaku pokłóciła się z koleżanką. 
Roksana przeturlała się na bok, tyłem do okna. Tam napotkała swój wzrok. W zasadzie w wielkim lustrze, za którym kryła się szafa, widziała siebie całą dokładnie. Wstała, aby przyjrzeć się lepiej twarzy, ale pierwsze na co zwróciła uwagę, to bawełniana koszulka, w którą się ubrała przed snem. Miękka, delikatna dzianina pachnąca Pawłem. Obsłużyła się sama – przed snem zauważyła T-shirt leżący na łóżku. Skoro mężczyzna zaprosił ją do swojego mieszkania, pozwolił spać we własnej pościeli, to dlaczego nie mógłby użyczyć jakiejś piżamki? Od razu w głowie pojawiła się myśl, aby wyjść i pokazać się – tylko w tej koszulce i majtkach. Uśmiechnęła się nieznacznie, jednak zadowolenie szybko spełzło z ust, gdy tylko Roksana dostrzegła resztki makijażu na powiekach. Cóż, kobiecych kosmetyków w męskiej toalecie nie znalazła, starała się zmyć jak najwięcej z twarzy za pomocą tego, co miała pod ręką. Rozejrzała się za swoimi spodniami – leżały na pufie niedaleko łóżka. Wciągnęła je na siebie i wyszła powoli, z nadzieją, że nie spotka Pawła, bo gdy miała jeszcze resztę wczorajszego wieczoru pod oczami, nie prezentowała się atrakcyjnie. 
Mężczyźnie jednak nic nie umknęło. Siedział na jednym ze stołków barowych przy blacie oddzielającym aneks kuchenny od salonu, a na drzwi do sypialni miał idealny widok. Dziewczyna zawahała się, stanęła w pół kroku, dostrzegł to. Upił jeszcze jeden łyk kawy, z zaciekawieniem przyglądając się blondynce, zanim się odezwał. 
– Dzień dobry.
– Dzień dobry – odpowiedziała po chwili z przejęciem, zaciskając usta. Nie podeszła bliżej. – Załapię się na kawę? – zapytała tylko.
– Jasne.
Paweł uśmiechnął się, Roksana nieśmiało odpowiedziała tym samym, po czym szybko czmychnęła do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Paweł bez wahania taksował dziewczynę wzrokiem. Zauważył, że włożyła jego koszulkę, ale nie skomentował tego. Roksana nie czuła się zbyt pewnie, cała odwaga musiała wyparować wraz z alkoholem. Z drugiej strony wcale jej się nie dziwił, mogła czuć się skrępowana w obcym mieszkaniu. Sam nie czuł się całkowicie swobodnie, nie miał w zwyczaju zapraszać na noc nowo poznanych koleżanek. W zasadzie rzadko kogokolwiek zapraszał. 
Wyciągnął z szafki kubek dla dziewczyny i zostawił dzbanek z kawą na blacie, a później przeniósł się na sofę w salonie. Włączył telewizor, jednak nie skupiał się na nim, tylko na odebranej poczcie. Kanał informacyjny leciał bardziej w tle, tylko czasami przykuwając uwagę mężczyzny. 
– Wyspałaś się? – zapytał, gdy Roksana po krótkim czasie pojawiła się w kuchni. Paweł rzucił jej spojrzenie znad laptopa, zauważył, że się wzdrygnęła. Być może liczyła, że on nagle zniknął i została w mieszkaniu sama. Zwlekała z odpowiedzią, zanim się odezwała, nalała sobie kawy.
– To chyba ja powinnam zapytać, czy ty się wyspałeś – odparła. – Kanapa musi być znacznie mniej wygodna niż duże łóżko – zauważyła i wreszcie podniosła na niego wzrok.
– Nie było tak źle – stwierdził łagodnie.
Roksana napiła się, wyraźnie unikając dalszej konwersacji. Rozglądała się po mieszkaniu, z każdą kolejną chwilą uświadamiając sobie, jak bardzo tutaj nie pasowała. Na pierwszy rzut oka mieszkanie przypominało obrazek z katalogu, wystrój był nowoczesny, minimalistyczny i zimny, ale uznała, że to mogło pasować do Pawła. Wyglądał na zapracowanego, nie musiał tutaj spędzać zbyt wiele czasu, pewnie traktował to mieszkanie jako sypialnię. Sterta papierów na ławie ze szklanym blatem, koszula i sweter przerzucone przez oparcie fotela i kilka zagubionych ziarenek kawy były dowodem na to, że ktoś tutaj jednak mieszkał, ale lokator raczej nie należał do osób, które mają czas na życie osobiste. Naprzeciw sofy i ławy na niskiej szafce stał telewizor, nie rzucił się Roksanie w oczy dlatego, że wyglądał na drogi; po prostu kanał informacyjny nadawany po angielsku mówił sam za siebie – tak jakby praca była częścią życia mężczyzny nawet w sobotnie przedpołudnie. Jeśli Paweł miał jakieś problemy, to tylko służbowe, ona natomiast wiecznie przeżywała swoje osobiste porażki. Nie dzielił ich wyłącznie ciemny blat, tak jak teraz, ale wielka przepaść, której żadne z nich nie dałoby rady przeskoczyć. 
Roksana czuła na sobie świdrujący wzrok bruneta. Wgapiał się w nią, jakby to wszystko wokół nie miało najmniejszego znaczenia. Zacisnęła mocniej szczęki, choć wiedziała, że nie powinna milczeć. Nawet jeśli za minutę opuściłaby to mieszkanie, musiała coś powiedzieć. Cokolwiek. Tak sobie obiecała przed wyjściem z sypialni. 
– Nie patrz tak na mnie – mruknęła pod nosem niewyraźnie. Jak na złość Paweł wstał i powoli podszedł bliżej. W szarej bluzie z kapturem nie przypominał tego faceta, którego pamiętała z wczoraj, jednak spojrzenie się nie zmieniło. Mężczyzna oparł się łokciami o blat i wpatrywał się w dziewczynę. Nie wyglądało na to, aby miał przestać. 
– Tak myślałem, że nosisz soczewki – zauważył, ignorując prośbę Roksany. Nie dało się ukryć, że stalowe oczy nie przypominały odcieniem intensywnego błękitu. 
– Nie jestem oszustką – próbowała się obronić – to nic wielkiego. To jak zmiana koloru włosów.
– Ale przecież cię o nic nie oskarżam – zmieszał się lekko, marszcząc czoło. – Ten prawdziwy kolor jest znacznie ładniejszy od soczewek. 
– Zabrzmiało to tak, jakbyś miał pretensje – odparła, wbijając wzrok w swoje nagie stopy. – Okej – jęknęła po chwili – przyznaję, że jestem nieco zagubiona. Wylądowałam u ciebie, ale nie z tobą w łóżku – podkreśliła, wymierzając w Pawła palec. – Serce mi podpowiada, że powinnam zniknąć, bo wczorajszy wieczór już dawno minął, ale rozum szepcze coś zupełnie innego, no bo... – westchnęła, starając się zebrać myśli. Powędrowała wzrokiem na sufit z nadzieją, że tam znajdzie podpowiedź. – Jeśli do tej pory mnie nie wykorzystałeś, nie zgwałciłeś...
– Nie zabiłem – dodał Paweł zabawniejszym tonem, rozluźniając napiętą atmosferę. Roksana nie musiała niczego mówić, zauważył, jak bardzo się przejmowała. 
– Tak, właśnie. Coś mi mówi, że jeśli zostanę tutaj jeszcze przez godzinę, to nie będzie koniec świata – powiedziała niepewnie, spoglądając na bruneta z nadzieją. 
– Skąd – zaśmiał się. – Właśnie chciałem zapytać, czy ci czegoś nie potrzeba.
– Sklepu – wypaliła nagle, ignorując jego wesołkowaty ton. – I prysznica. Jeśli oczywiście to nie będzie problem...
– Jasne, że nie – przytaknął. – Na parterze jest mały market, łazienka jest do twojej dyspozycji, czyste ręczniki są w szafce. Znajdzie się nawet szczoteczka do zębów – dodał już poważniejszym tonem.
Blondynka milczała moment, co jakiś czas popijając czarną kawę. Musiała przyznać, że była naprawdę dobra, chociaż zazwyczaj piła z mlekiem i cukrem. Nie dało się nie zauważyć, że jej zagubienie trochę Pawła rozbawiło, co bardziej Roksanę krępowało. Wolała jednak zapytać, nawet jeśli chodziłoby o sprawę oczywistą. 
– Rozumiem, że tę krępującą część rozmowy mamy za sobą – zaśmiała się cicho. – Jeszcze pewniej poczuję się, gdy doprowadzę się do porządku.
– Roksana – odezwał się Paweł – nie mam zamiaru wyrzucać cię za drzwi ani zostawiać jak twoja koleżanka.
– Koleżanki – szepnęła, a na jej twarzy od razu pojawił się grymas. Wspomnienie Pauliny oraz Rudej to było ostatnie, co chciała usłyszeć.
– Tak, właśnie – westchnął. – Gdybyś chciała coś ukraść, to dawno by cię tutaj nie było. Chyba że się mylę?
– Nie, to zrobię po prysznicu – zażartowała i pokazała mu język. – Przejdę się do sklepu, nie pomyślałam, żeby wziąć od Pauliny swoją kosmetyczkę – mruknęła. Podeszła do wieszaka, narzuciła na siebie kurtkę, chociaż nadal miała na sobie koszulkę Pawła, zaczęła wkładać buty, kiedy nagle zastygła. – Jak ja tutaj z powrotem wejdę? Nie mam klucza, tu na pewno jest jakiś domofon...
– Zejdę z tobą – wszedł jej w słowo Paweł, wciąż rozbawiony jej roztargnieniem. 

*

Dochodziła czternasta. Pogoda nie rozpieszczała, zaczął padać deszcz, w dodatku wiał silny wiatr. To, że Roksana zasiedziała się w mieszkaniu Pawła mogła z czystym sumieniem zrzucić na listopadową aurę. On sam nie dawał do zrozumienia w żaden sposób, że powinna się wynosić. Wyglądało na to, że przeszedł z tym do porządku dziennego, a Roksana w ogóle mu nie przeszkadzała. Dziewczyna patrzyła przez okno, obserwując ulicę, gdzie niewiele się działo. Pogoda nie sprzyjała spacerom, samochodów również przejeżdżało niewiele. Z siódmego piętra byłby całkiem niezły widok na centrum, ale (na szczęście) od razu przy bloku znajdował się park. O tej porze roku nie prezentował się atrakcyjnie, ale wiosną i latem musiało tutaj być naprawdę pięknie. Ogólnie lokalizacja zaliczała się do szczytów marzeń, samo centrum miasta, rzut beretem od dworca, niedaleko zieleni, w zasadzie wszędzie blisko. Roksana nie chciała wiedzieć, ile taki luksus kosztuje. Tak dla świętego spokoju.
Usłyszała dzwonek do drzwi, a po chwili zjawił się Paweł z kartonem pizzy. 
– Już myślałam, że zamówiłeś sushi albo coś bardziej ekskluzywnego – powiedziała z przekąsem, siadając na kanapie. On rozsiadł się na fotelu, skąd miał idealny widok na blondynkę. – Pamiętam, co sobie obiecaliśmy, że o nic siebie nie pytamy i tak dalej. Jednak myślę, że należą ci się pewne wyjaśnienia.
– Tobie pewnie też – zgodził się z Roksaną. – Chociaż nie oczekuj ode mnie, że zwierzę ci się z całego swojego życia.
– A gdyby tak każde z nas miało do dyspozycji trzy pytania? – zaproponowała, pochylając się do przodu i opierając łokcie o uda. Dziewczyna spojrzała na Pawła zuchwale. – To dużo i niedużo jednocześnie. Dla nas idealnie, nie sądzisz? 
– Brzmi ciekawie. Masz pierwszeństwo.
Przyglądając się niezmąconej emocjami twarzy bruneta, Roksana oparła się swobodnie, podkurczając nogi. Wyglądała na zadowoloną, Paweł uznał, że zdążyła przemyśleć wszystkie swoje pytania i zechce wyciągnąć z niego jak najwięcej. Nie poczuł jednak, że został wkręcony w podstęp, raczej cieszyła go wizja takiej gry. Sam mógł pociągnąć ją za język, aby jego ciekawość została zaspokojona. 
– Super, na to liczyłam. – Roksana wyszczerzyła się. – Pierwsze pytanie: co robisz w Poznaniu? Wróciłeś tu, prawda? Ach, traktuj to jako jedno pytanie – zaśmiała się, nachylając nad kartonem i wyciągając kawałek pizzy. Bez szaleństw: ser, szynka, pieczarki. Cieszyła się, że Paweł nie wybrał niczego z anchois lub kaparami, których szczerze nienawidziła. 
– Moja odpowiedź jest oczywista – zaśmiał się. – Pracuję tutaj.
– Tylko tyle? – zamlaskała Roksana, mając pełne usta. Paweł przekornie się uśmiechnął, ale po chwili kontynuował bez skrępowania. 
– Dostałem awans – zaczął. – Nasz ostatni projekt poszedł świetnie, więc mój szef postanowił mnie docenić. Warunek był tylko jeden: muszę się przeprowadzić. Nasza firma obsługuje już kilku klientów w Poznaniu, żeby być bliżej nich, otworzyliśmy tutaj oddział. Wdrażam nowych pracowników, sam się wkręcam, mam na głowie praktycznie cały dział, ale nie mogę narzekać. Co do samego Poznania, znam to miasto, studiowałem tutaj, okazało się, że mam tu jeszcze znajomych, nie wahałem się długo. Chyba tyle. – Na koniec wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic. Roksana od razu pomyślała, że praca musi zajmować mu wiele czasu, a życie prywatne schodzi na dalszy plan. To dla Pawła musiało być takie oczywiste... 
– I większa kasa – dodała jeszcze dziewczyna, nie zastanawiając się nad swoją wypowiedzią. – Skoro stać cię na takie mieszkanie...
Kiedy te słowa zabrzmiały, chciała się ugryźć w język. Tylko na moment zapadła niezręczna cisza, bo Paweł znowu zaczął się śmiać. Blondynka nie do końca rozumiała, o co mu chodziło.
– To nie jest moje mieszkanie, wynajmuję je – wyjaśnił szybko. – Nie wiem, czy zostanę w Poznaniu tak długo, żeby rozglądać się za czymś na stałe. Być może, wcale tego nie wykluczam. Minęło dopiero sześć tygodni. Przyznaję, że standard jest wysoki, ale to mieszkanie jednego gościa z zarządu, zaproponował mi, nazwijmy to, opiekę nad tym lokum po całkiem niezłej cenie. Nie myśl jak Danielek, ja wcale nie mam tak wielu pieniędzy – dodał rozbawiony. – Satysfakcjonuje cię taka odpowiedź? – rzucił jeszcze. 
– Tak, myślę, że to ma sens – zawyrokowała Roksana, Paweł tylko westchnął. – Zastanawiam się, nad kolejnymi pytaniami i nic nie przychodzi mi do głowy – przyznała, uśmiechnęła się słodko do bruneta. Wystarczało jej to, co powiedział, rzeczywiście było to bardzo prawdopodobne i nie miała podstaw, aby Pawłowi nie wierzyć. Zresztą nie widziała powodu, dla którego on miał cokolwiek zmyślać. – Myślisz, że pozostałe dwa mogłabym zostawić na później?
– Dobrze – zgodził się. – Rozumiem, że teraz moja kolej. – Roksana skinęła głową, wtedy Paweł popatrzył na nią z satysfakcją. W zasadzie mógł pytać o wszystko, ale najpierw chciał zaspokoić swoją ciekawość oraz dowiedzieć się, czy wczoraj dał się wciągnąć w jakieś bagno. – Kim był ten facet z klubu?
– Wiedziałam, że o to zapytasz na początku – oświadczyła z przejęciem, po czym zacisnęła szczęki. Nie planowała niczego ukrywać, ale ujęcie tego w kilku słowach mogło stanowić problem.
– Miałbym pytać o Rudą i Danielka? – zdziwił się Paweł. Teraz to on poczęstował się pizzą, jadł i czekał na wyczerpującą odpowiedź. 
– Nie, no jasne, że nie – przytaknęła dziewczyna. Wzięła głęboki oddech, w myślach policzyła do pięciu. – To Bartek, mój były. To również jest takie oczywiste, prawda? – prychnęła zła na samą siebie. – Kiedy wczoraj siedzieliśmy w kuchni w Daniela, miałam ci opowiedzieć, dlaczego twierdzę, że zniszczyłam sobie życie, pamiętasz?
– Tak.
– To właśnie przez Bartka. To przez niego rzuciłam studia, zostawiłam praktycznie wszystko, mogłabym nawet powiedzieć, że spaliłam mosty. – Roksana zamyśliła się. – Gdyby nie ty, to naprawdę musiałabym spędzić minioną noc na dworcu – zaśmiała się, ale był to gorzki śmiech, przez łzy. – Bartek skrzywdził mnie, wykorzystał. Miałam pecha, po prostu.
Roksana popatrzyła na Pawła ze smutkiem w oczach. Słuchał jej uważnie, przyglądał się, obserwował każdą najmniejszą zmianę na jej twarzy, nie odezwał się ani słowem, gdy mówiła.  Dopiero gdy zapadła między nimi cisza, odezwał się: 
– Opowiesz, jak to było?
– To kolejne pytanie? – zająknęła się. 
– Tak, potraktuj to jako moje pytanie numer dwa.
Roksana zauważyła zaciętość w jego oczach. Nie mogła odpowiedzieć „nie”, zresztą nawet nie chciała. Paweł sprawiał wrażenie dobrego słuchacza, a ona musiała się wreszcie wygadać, nawet jeśli wyglądało to żałośnie – ona, praktycznie obcy facet i historia jej życia, która zawierała w sobie same porażki. Dołączając do tego miękką kanapę i pizzę zakrawało to o absurd, trochę jak wczorajsza herbatka przy ceracie.
Cała jej znajomość z Pawłem choć krótka była dość dziwna. 
– Bartka poznałam na trzecim roku studiów, pod koniec zimowego semestru. Cóż – mruknęła – stosunki międzynarodowe nie były moim wymarzonym kierunkiem, w dodatku zbliżała się sesja, a na horyzoncie pojawiła się nowa miłość, która tak mnie wkręciła, że postanowiłam rzucić to w cholerę. Przy samej końcówce – podkreśliła. – Poczułam tylko chwilową ulgę, do tej pory nie mogę uwierzyć, że przerwałam studia, że nie zacisnęłam zębów i nie dokończyłam ich tylko dla świętego spokoju, szczególnie że to była ostatnia prosta. Moim rodzicom nie powiedziałam od razu, oni woleli, żebym od razu poszukała pracy, a nie studiowała, ale uparłam się. Kiedy się dowiedzieli, że zrezygnowałam w trakcie piątego semestru, zrobili mi nieziemską awanturę.
– Nie dziwię im się – wtrącił się Paweł, nie mogąc się powstrzymać. Zgromiony ciężkim jak ołów spojrzeniem Roksany, wymamrotał ciche „sorry”, a ona mówiła dalej. 
– Od tamtej pory nie mam z nimi dobrego kontaktu, chociaż uważam, że trochę już zmądrzałam, jakikolwiek głupio to nie brzmi. Powracając do Bartka – wzdychnęła – przez rok bujałam się z nim, czasami wpadła jakaś dorywcza praca, łatwo nie było, ale przecież mieliśmy siebie. Ależ to było naiwne – wyśmiała samą siebie, przypominając sobie tamte wydarzenia. – Paulina od zawsze była przeciwna temu związkowi, zresztą przestałam moich przyjaciół traktować dobrze, tylko ona była ze mną na dobre i złe, mimo tego, że wiele razy ją zawiodłam w tamtym czasie. Właśnie mniej więcej po roku naszej znajomości Bartek stwierdził, że wreszcie spełni swoje największe marzenie i otworzy własną knajpę. Utrzymywał się z kelnerowania, więc uznał, że po kilku latach w branży ma tyle doświadczenia, że da radę. Koniec harowania u innych, wolał przejść na swoje. Wiesz co, nawet wyszło, zaczęło się rozkręcać. Nie było to nic niezwykłego, taki bar z szybkim żarciem. Znalazło się kilka osób do pomocy, ja zawsze byłam na miejscu, do naszego mieszkania przyjeżdżałam tylko spać. Oczywiście nic od Bartka nie oczekiwałam, w końcu byłam jego dziewczyną, pracowałam na wspólna przyszłość – prychnęła. – Kiedy teraz sobie o tym pomyślę, to mnie to bawi. Nie miałam żadnej umowy, nie dostawałam żadnej kasy, Bartek obiecywał, że odda mi wszystko z nawiązką, kiedy interes się rozkręci, ale dla mnie to nie było najważniejsze. 
Zamilkła. Chwilę zbierała myśli, a potem zaśmiała się pod nosem. 
– Zdradzał mnie, wielokrotnie, z wieloma, jak i kiedy tylko chciał. Wszyscy o tym wiedzieli oprócz mnie. Ale żadna z jego dziewczyn nie była tak w niego zapatrzona, żeby dla niego pracować za darmo. Przeniosłam się do Pauliny, tylko na nią mogłam liczyć. Tyle tylko, że cały czas byłam na garnuszku u koleżanki, taki stan nie mógł trwać wiecznie. I wczoraj przestało jej się to podobać. Pokłóciłyśmy się, wybiegłam, nawet nie zabierając komórki.
– Tutaj powinna pojawić się moja uwaga o pieniądzach – wtrącił się Paweł. 
– Właśnie, bo ja ją chciałam odzyskać – powiedziała, starając się brzmieć przekonująco. Brunet jednak nie wyglądał, jakby go to ruszyło, na jego twarzy wciąż malowało się niewiele emocji. – Kasa to jedyne, co mnie łączy z Bartkiem, ale za to bardzo mocno. Chciałam odzyskać chociaż część tego, co powinien mi zapłacić. Mimo wszystko liczył przepracowane godzinny jak innym, stąd wiem, ile mi wisi. Ale on nie ma jaj, więc... – westchnęła. – Paulina wkurzyła się, kiedy Bartek zaczął nas nachodzić. To, że pasożytowałam na jej dobroci, było chyba najmniej ważne, ale w mojej sytuacji było tylko ogniem zapalnym. Rozpuściłam kilka plotek o knajpie Bartka, trochę ubarwiłam sytuację, ale w zasadzie nawet nie musiałam. Oczywiście mi groził, nie miałam się wpierdalać, bo stanie mi się krzywda, ale byłam tak zaślepiona, że puszczałam to wszystko mimo uszu. W końcu przyczepił się do niego Sanepid i jego marzenie, interes, wszystko legło w gruzach. Stąd jego zachowanie wczoraj w klubie. Jest wściekły, ale tak naprawdę oprócz rzucenia kilku bezpodstawnych gróźb nie może mi nic zrobić.
– Muszę przyznać, że moja wersja jest... łatwiejsza – powiedział Paweł.
– To naprawdę nie jest zabawne – jęknęła Roksana. – Mówię prawdę.
– Okej. – Uniósł ręce w obronnym geście. – Nie mogę ci nie wierzyć. Rzeczywiście brzmi trochę jak niszczenie sobie życia.
– Dzięki, wiesz – odwarknęła z ironią i wstała z kanapy, kierując się w stronę wyjścia. Paweł dostrzegł, że zaczęła wkładać buty, wtedy podszedł bliżej. – Dziękuję za gościnę, ale muszę już iść – powiedziała oschle. – Chcę odebrać od Pauliny swój skromny bagaż, zanim wsiądę w pociąg i pojadę do rodziców.
– Odnoszę wrażenie, że ty możesz mnie oceniać, ale ja nie mam do tego najmniejszego prawa – stwierdził Paweł, przyglądając się rozwścieczonej dziewczynie. Stał nad nią, a ona specjalnie odwróciła się do niego plecami, aby nie musieć na niego patrzeć. – Roksana, mówię do ciebie! – Chwycił ją powyżej łokcia i odwrócił do siebie przodem.
– Puść – pisnęła.
– Uspokój się – polecił. – Idąc do Pauliny w takim nastroju, na pewno nie naprawisz tego, co zdarzyło się wczoraj – powiedział ostro. – Wyjazdem też niczego nie naprawisz, spalisz za sobą tylko kolejne mosty.
– Boże, mimo tego, że pierdolisz od rzeczy, ja czuję, że masz rację. – Zacisnęła szczęki, jeszcze bardziej rozwścieczona jego spokojem. – Tylko w jednym nie masz: nie chcę już palić mostów. Ale wiem, że jeden dzień to za mało, żeby Paulinie przeszła złość. Muszę na jakiś czas zniknąć jej z oczu, sama się ustosunkować do tych wszystkich wydarzeń, a później w końcu zacząć żyć tak zwyczajnie, bez szaleństw, które doprowadzają mnie do sytuacji bez wyjścia. Jednak na jakiś czas muszę zmienić perspektywę.
– Stanąć obok – szepnął Paweł, uważnie przyglądając się zmartwionej twarzy blondynki. Niezależenie od tego, czy na trzeźwo, czy wypijając zbyt dużo alkoholu, wyglądała na zagubioną. Podejrzewał, że gdyby był na jej miejscu, czułby dokładnie to samo. 
– Tak, dokładnie tak, stanąć obok – przytaknęła niepewnie, zahipnotyzowana brązowymi oczami Pawła. Stał pomiędzy nią a drzwiami, blokując drogę do zrobienia kilku kolejnych głupot. On był kompletnie oderwany od jej świata i to właśnie on miał zupełnie inny pogląd na jej życie. Takiej bezstronnej oceny rzeczywistości właśnie potrzebowała. 
– Zawiozę cię do Pauliny – zaproponował. – Nie protestuj, pada deszcz. Później podrzucę cię na dworzec, w tej lokalizacji to żaden problem. Ale najpierw uspokój się, przestań się wściekać, zjedz spokojnie pizzę, bo jeszcze nabawisz się niestrawności. 
– Okej – zaśmiała się, po usłyszeniu uwagi o obiedzie. – To chyba nie jest zły pomysł – przyznała w końcu, trochę się rozluźniając. – W końcu zostały mi jeszcze dwa pytania – przypomniała, uśmiechając się słodko.
Pawłowi zostało jedno i chciał je dobrze wykorzystać. 

17 komentarzy:

  1. Mam nadzieję,że w następnym rozdziale będzie kontynuacja pytań, bo sporo można się z nich dowiedzieć. Roksana nie wykazała się wielką inteligencją, rzucając studia dla chłopaka na takim etapie, a następnie dając się tak wrobić, ale myślę,że nie wszystko stracone.Sądzę, że Paulina jest jwj prawdziwą przyjaciółką i nawte jeśli się na nią mocno wkurzyła, bo miała prawo (choć akurat uważam,że łatwiej byłoby wystraszyć Bartka, jakby razem opracowały jakiś plan, ale ok), ale nie sądzę,żeby miała kompletnie olać Roksanę. Stanięcie obok chociaż na chwilę jest chyba dobrym pomysłem, na pewno da Roksanie chwilę wytchnienia. Paweł wydaje się być fakytucznie zapatrzony w prace, ale myslę,że potrzebuje jak każdy kogoś bliskiego. podoba mi się jego opiekuńczośc, ale jednocześnie takie wyważenie. Wydaje się być naprawdę w porządku kolesiem. Super pomysł na ropzoczęcie znajomości,z niecierpliwością czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taki był cel tych pytań, żeby rozjaśnić w głowie nie tylko bohaterom, ale też Czytelnikom ;) Na pewno przepytywanie będzie kontynuowane, chociaż może to potrwać trochę dłużej, na jednym rozdziale się nie skończy. Tyle mogę zdradzić.

      Roksana na pewno nie wykazała się specjalną inteligencją, sama popukałabym się w głowę słysząc od znajomych taką historię, ale myślę, że można Roksanę odrobinę usprawiedliwić. W obu przypadkach, zarówno, gdy rzuciła studia i chciała się zemścić na Bartku, kierowała się przede wszystkim silnymi emocjami. Teraz też tak jest, ale teraz jest przy niej Paweł, który nieco ją przystopował. Pewnie sama nie potrafiłaby przemyśleć na spokojnie swojego życia, tylko biegłaby dalej. Roztrzepana Roksana w zapracowanym życiu Pawła to też spora nowość :D

      Dzięki, cieszę się, że pomysł się podoba, nie chcę, aby ta historia była bardzo typowa, mimo że to jednak romans ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. REZERWACJA!
    Moja ulubiona piosenka Snow Patrol <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca: awwwwwwwwww ;3 XD
      No cóż, hm. Zbieram myśli, zbieram i...cóż. Co by tu z siebie wyrzucić, co mi chodzi po głowię, hm? Cóż. :D Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że taki rodzaj początkowych rozdziałów (3 rozdział to dla mnie jeszcze początek! :D) bardzo mi się podoba, chodzi mi o te pytania. Można naprawdę dużo się dowiedzieć i...jestem pod wrażeniem. Nie powiem, zaskoczyłaś mnie, bo ja miałam w głowie inne powody, dla których Roksana pożarła się z Pauliną, dobra, były bardziej dramatyczne, a te Twoje są bardziej logiczne. :D Mnie poniosła wyobraźnia XDDD
      Nie chcę oceniać Pauliny, bo nie wiem, co do końca nią kierowało. Może zazdrość, może troska. Dlatego wolę sobie ją zostawić na później. Oceniać Roksanę? Czemu nie? Zachowała się trochę jak szczeniaczek, który dostał trochę uczucia i pobiegł na oślep. No może Bartek też miał dużą siłę przebicia przez jej myśli i plany na przyszłość, ale to żadne usprawiedliwienie. Jakby nie patrząc na własne życzenie poszła na małe dno. Teraz tylko musi ładnie wszystko rozegrać, żeby się odbić. A mam nadzieje, że Pawcio jej pomoże. Pawełek teraz...jego nie chcę jakoś usprawiedliwiać, bo bardzo go polubiłam. Jest taki...porządny? Nie wiem czy jego odcięcie się od ludzi i ciągłe pracowanie można nazwać porządnym, ale...dla mnie jest taką ostoją ideału, nie do końca prawdziwego. Mam wrażenie, że jakby dostał inną możliwość przeżycia swojego życia to by ją wybrał. :D Jednak bardzo go lubię, bo ma racjonalne podejście do problemów. Nie wpada w panikę jak Roksana, nie wścieka się, tylko ze spokojem próbuje znaleźć wyjście.
      No, to tyle.
      Jestem zadowolona z nowego rozdziału. :D
      Dużo weny i czasu na pisanie życzę! :D
      Pozdrówki <3

      Usuń
    2. Tak, bo ja trochę Was zmyliłam, bo wyglądało to w poprzednim rozdziale dramatycznie, ale też równie dobrze mógłby to być strzał w kolano, bo dramatyzm jak z filmu sensacyjnego, a chodziło o byłego chłopaka. Także mam nadzieję, że wybrnęłam :D Fajnie, że pomysł z pytaniami się podoba, to takie typowo romansowe, więc tutaj powinno pasować ;)
      No nie ukrywajmy, że Roksy trochę skopała swoje życie, zachowała się niedojrzale i pewnie nie myślała wtedy głową, tylko kierowała się emocjami. No i bum! Katastrofa gotowa! Ale wydaje mi się, że jednak jej "wartość" będzie można ocenić, dopiero kiedy z tych problemów wyjdzie albo w jaki sposób. Chyba lepiej, że znalazł się przy niej jakiś sztywniaczek pokroju Pawła, a nie Ruda, którą pewnie niewiele obchodzą problemy Roksi.
      A Paweł? No, może ma fajną pracę po prostu? :D Może jakbym ja też miała fajną, to bym zupełnie jej się oddała, nie zwracając uwagi na otoczenie ;P

      Och, jak mi miło, że jesteś zadowolona :D Pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. Ha! Już się cieszę na myśl o następnym rozdziale :) Ciekawe o co ją jeszcze zapyta... Temat Pawła w tej chwili wydaje się też rzeczywiście wyczerpany, ale, ale... zdaje się że i on ma jakąś tajemnicę. Tylko czy Roksana zada mu odpowiednie pytanie by ją odkryć, czy też odkryje ją dużo później? Coś mi się wydaje, że spotkanie z Pauliną nie przebiegnie pomyślnie i Paweł zaproponuje Roksanie żeby pomieszkała u niego dłużej... A to by mi się bardzo podobało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądźmy dobrej myśli, może Paulina nie jest wcale taka zła? :D Ogólnie sama Roksana teraz wydaje się bardziej interesująca, niż ktoś, kto żyje pracą, ale Paweł też na pewno ma swoje za uszami. Roksanie zadał odpowiednie pytanie, ona też pewnie będzie musiała zadać kolejne w odpowiedni sposób, aby dowiedzieć się "ciekawszych" rzeczy ;)

      Usuń
  4. Całkiem niedawno (w poniedziałek bodajże) wgrywałam muzykę na telefon i dodałam swoje stare ulubione snow patrol z called out in the dark i nie dalej jak we wtorek wchodzę tu patrzę i voila! czytasz mi w myślach? xd taka miła niespodzianka na początek mogła zapowiadać jedynie dobry rozdział :D no a co do rozdziału to jakoś tak polubiłam bardziej Pawła. Jego życie pewnie jest kompletnie inne niż Roksany ale przez to może spojrzeć na problemy R. z innej strony, co wydaje mi się, że ma całkiem dobry wpływ na udzielenie rad. Choć pewnie wściekłaby się na każdą to z nich, to z biegiem czasu przyznałaby Pawłowi rację. I ponadto Roksana potrzebuje kogoś kto twardo stąpa po ziemi. Po tej całej szlono-smutnej historii potrzebuje wsparcia od kogoś kto szaleństwa młodości przeżył i prowadzi samodzielne życie.
    Roks wydaje się w tym tak okropnie zagubiona, że strasznie mi jej szkoda. Obserwując jej reakcje pomyślałam, że pewnie zachowałabym się podobnie jak ona :D Aczkolwiek mało skłonna jestem do porzucenia wszystkiego, więc mało prawdopodobne bym znalazła się w podobnej sytuacji (no ale takiego Pawła spotkać już bym mogła :D)
    Świetny pomysł z pytaniami, naprawę genialny. Czekam na ich kontynuację xd
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, może to jakieś przeznaczenie! Ja zastanawiałam się, jaka pioseneczka pasowałaby mi do rozdziału i leciała właśnie ta w radiu. I tutaj została :D

      Podejrzewam, że gdyby kierowały mną odpowiednio silne emocje, to pewnie też doprowadziłabym do sytuacji, z których trudno byłoby wyjść (chociaż też pewnie nie tak drastycznych jak u Roksi :P), też potrzebowałabym jakiegoś otrzeźwienia pod postacią zdrowego rozsądku kogoś stąpającego twardo po ziemi i też pewnie byłabym wściekła za każdą "dobrą radę", którą otrzymałam. Chociaż myślę, że Roksana też potrzebuje trochę czasu, żeby właśnie się ustosunkować, przemyśleć i uzna, że może nie wszystko, ale część tego, co mówi Paweł to prawda. Powiem szczerze, że nawet chciałabym mieć takiego "stróża", który czasami kopnąłby mnie w tyłek, żeby doprowadzić do porządku :D Jeszce jakby był przystojnym facetem, to och! :D

      Dziękuję, kurcze, cieszę się, że ten pomysł z pytaniami się Wam podoba! ;D Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Pierwsze co, uwielbiam piosenkę jaką dodałaś do rozdziału. Idealnie do niego pasuje.
    Roksana to dziwna dziewczyna, naprawdę. Szczególnie jej życie. Nieźle namieszała z tym Bartkiem. Najwyraźniej nie ma szczęścia w miłości. Znam ten ból. Szkoda, że w potrzebie została sama, bp nawet przyjaciółki ją opuściły, ale niestety, za swoje błędy trzeba płacić.
    Paweł naprawdę podbił moje serce. Nawet nie wiem dlaczego, ale po prostu wydaje się taki niezmiernie szczery i prawdziwy. Nie ma nic na sumieniu, jest pomocny, nie wypytuje jej o szczegóły. Ideał. Taka gra w trzy pytania to idealna okazja, aby bliżej się poznać. Zaskoczył mnie fakt, że Paweł wcale nie jest bogaty, tylko po prostu ma szczeście w życiu. Czego nie można powiedzieć o Roksanie, ale o tym mówiłam już wcześniej.
    Rozdział był świetny. Twoje opowiadanie jest cudowne. Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie, życzę masę weny i wesołych świąt!

    Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwna, hmm... Może się taka wydawać, chociaż mnie nie pasuje to określenie. Raczej określiłabym ją i jej życie jako pokręcone albo skomplikowane. Zależy też o których przyjaciółkach mówimy, myślę, że Paulina miała powody, żeby się złościć. Racja - Roksi musi wypić piwo, którego naważyła, raczej jej nikt w tym nie pomoże.
      Właśnie się zastanawiam, gdzie ja tego Pawła jako ideał umieściłam, chyba gdzieś między wierszami XD "Wydaje się" to bardzo dobre określenie, w sumie jeszcze niewiele o nim wiadomo, widocznie to kwestia dobrego pierwszego wrażenia ;)
      Również pozdrawiam i życzę wesołych świąt!

      Usuń
  6. No to chyba teraz moja kolej.
    Muszę zacząć od tego, że historia "związku" Roksany i Bartka była dla mnie zaskoczeniem. Było nim także to, że nasza bohaterka zdecydowała się wyjawić ją komuś, kogo tak naprawdę jeszcze za dobrze nie zna. Ale podejrzewam, że to dlatego, iż doszła do wniosku, że skoro nie może zaufać najbliższym osobom, to dlaczego nie miałaby spróbować tego samego z kimś innym, zupełnie obcym? Niewątpliwie fascynacja Nieznajomym, teraz już Znajomym :D, też zrobiła swoje. Oby tak dalej. To dobry start. Z chęcią przekonam się na ile możliwy, zważywszy na to, że Roksana zamierza spakować się i wyjechać. Po cichu, liczę, że jednak tego nie zrobi. Że coś (ktoś?) ją zatrzyma. No ale, ja tam sobie mogę liczyć, prawda? :D A tak swoją drogą, to widać, że dziewczyna miała ciężkie życie. Uważam, że ktoś taki jak Paweł mógłby się jej w nim przydać. Nawet jeśli miałby być tylko jej przyjacielem. Stwarzając w jej życiu coś stałego, pomógłby uporać jej się z zaległymi problemami. Zwłaszcza, że od razu widać, że jest między nimi "to coś". Czyli obustronne zaufanie, którego czasem brakuje w relacjach międzyludzkich.
    Teraz kilka o Pawle. Dobrze pamiętam, że Aleks z "Fabryki.." też był informatykiem? Czyżby mała słabość do przedstawicieli tego zawodu? :D Popieram ją w całej rozciągłości, nawet jeśli Paweł miałby być zupełnym przeciwieństwem Aleksa. Bo chyba na to właśnie się zanosi. Ale to też dobrze. Przyda nam się mała odmiana. Taki spokojny i poukładany bohater też może być interesujący i sporo wnieść do akcji opowiadania. Można wobec tego liczyć na jakiś rozdział "pawłocentryczny? ;) Niby te trzy pytania powiedziały nam co niego o nim, ale i tak wciąż ciekawi mnie jego historia. Może posiada jakieś drugie dno?

    PS:Wybacz mi ten bełkot, ale nie chciałam dłużej zwlekać z napisaniem komentarza. Jeśli przypomnę sobie coś jeszcze, z pewnością zajrzę i dopiszę :)

    Jeszcze raz Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może zacznę od wyjaśnień, chociaż nie mogę napisać zbyt wiele XD Tak, Aleks był informatykiem, ale ogólnie nie chodziło mi o to, żeby Paweł również się konkretnie tym zajmował ;) Po prostu zrobiłam mały research i dowiedziałam się, że taki przypadek, jaki Paweł opisał, jest możliwy. Nooo, trochę moja słabość do pewnego informatyka też mi pomogła, bo okazał się pomocny, ale skoro znalazłam dobre, realne wyjaśnienie, to nie szukałam niczego innego ;D
      Jak na złość pytania w komentarzach się będą mnożyć, a ja nie mogę opowiadać zbyt wiele, bo boję się, że ktoś się pomyśli, a chciałabym zachować jak najwięcej na później. Szczególnie że to będzie dosyć krótkie (jak na mnie) opowiadanie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że chyba źle czułabym się z faktem, że któryś z moich głównych bohaterów jest taki "płaski" i mogłoby się wydawać, że idealny ;D W każdym razie mam nadzieję, że Cię nie zawiodę ;>

      Natomiast co do Roksany myślę, że jest coś w tym, że łatwiej jest się zwierzyć osobie "obcej" niż komuś bliskiemu, szczególnie kiedy też możemy jakoś zranić uczucia bliskiej osoby. Kurcze, to chyba trochę tak jak z takim barmanem, że przychodzi się do baru i przy kolejnym kieliszku wódki opowiada się o problemach albo nawet z psychologiem. Paweł jest na razie na tyle "nieznajomy", że Roksana nie czuła jakoś specjalnie skrępowania, poza tym sama czuła, że powinna opowiedzieć coś o sobie, skoro Paweł widział jak z Bartkiem. Szczerość za szczerość. Jak już pisałam komuś wyżej, sama chciałabym mieć takiego Pawła, a na miejscu Roksi jego jakaś mała rada czy kopniak w tyłek mogą okazać się bardzo pomocne.

      Ależ nic się nie stało, nie odebrałam w żaden sposób, aby Twój komentarz był bełkotem ;D Również składam najlepsze życzenia na Święta i na Nowy Rok ;**

      Usuń
  7. Najpierw Konrad i Emil, a teraz superhiroł Paweł. Uwielbiam Twoich męskich bohaterów. Są tacy prawdziwy, a jednocześnie kojarzą mi się z moimi ulubionymi męskimi bohaterami z kilku romansów. No cóż, w każdym razie mam nadzieję, że kiedyś trafię na takiego Pawła;)
    Na początku czułam się nieco zagubiona, ale teraz już wszystko jasne. Właśnie dzięki tym pytaniom. Roksi nieźle namieszała w swoim życiu i pierwsze rozdziały niczego nie wyjaśniały ( oczywiście to bardzo dobrze ), przynajmniej teraz mamy jasny obraz tego, co się stało, że Roks wylądowała u Danielka. Nie zazdroszczę jej sytuacji, więc może wkrótce jako tako odbije się od dna i stanie na nogi, oczywiście nieco mądrzejąc.
    Ciekawa jestem, o co zapytał Paweł, bo na pewno będzie to, coś szokującego ( taką mam cichą nadzieję ).

    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę uwielbiam twój styl. W dwa dni połknęłam "Fabrykę...", "Różową..." i oczywiście "Przypadkowy listopad". Czekam jeszcze na historię o Kowalu i widziałam na twoim asku, że nie jestem jedyna, a pomysł powstaje :) Bardzo się cieszę! Masz wielki talent do tworzenia męskich postaci, które są moimi cholernymi ideałami. Aleks, Konrad, Tomek, Paweł...Każdego z nich chciałabym na własność. Gdzie można takich spotkać? ;)
    Czekam na kolejny rozdział (tutaj, albo na "Różowej...", a już najlepiej na obu) i zapraszam do siebie :>
    www.spalonyteatr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń