1. Och, Roksano!

poniedziałek, 15 września 2014


– Chyba sobie zniszczyłam życie.
Do kuchni weszła chwiejnym krokiem dziewczyna, na oko dwudziestoletnia. Usiadła przy stole na taborecie. Na drugim od dłuższego czasu przesiadywał Paweł. Na początku chciał zapytać, czy nowo przybyła na pewno mówi do niego, ale w tej ciasnej klitce przecież nie przebywał nikt inny. Zdezorientowany rozejrzał się dookoła. Pomieszczenie mogło poszczycić się meblami z głębokiego peerelu oraz najprawdziwszą ceratą w kratę dumnie leżącą na stole. Paweł uznał, że rozmowa przy ceracie z niebieskooką dziewczyną to najlepsze, co mogło go spotkać tego wieczoru. O ile oczywiście panna zechce rozmawiać z kimś tak nieimprezowym jak on. 
Młody mężczyzna swym bystrym okiem przyjrzał się towarzyszce raz jeszcze i dodał do początkowo oszacowanego wieku cztery lata. Jej długie i jasne włosy były rozczochrane, część kosmyków opadała na twarz, zakrywając tym samym sfatygowany już makijaż. Dochodziła godzina dwudziesta druga, ale dla niej mentalnie nastawał już poranek. I na pewno nie miał być easy jak w piosence o niedzieli. Paweł mimowolnie uśmiechnął się do niej; nie wiedział, co zrobić: pocieszać czy pytać, dlaczego według jej słów zniszczyła sobie życie. Skoro się odezwała, to pewnie liczyła na jakąś reakcję. Przez ułamek sekundy nawet przyglądała mu się z zaciekawieniem, dlatego wykluczał możliwość, aby gadała sama ze sobą. 
– Zrobić ci drinka? – zaproponował.
– Mam się wyżalić jak barmanowi? – zapytała płaczliwym tonem. Usiadła, chowając nogi pod stołem. Tym samym mogła oprzeć plecy o szafkę kuchenną stojącą za nią, ale nie zrobiła tego, tylko podparła łokcie o blat. Zaczęła przyglądać się Pawłowi, ten nie zdążył odpowiedzieć na pytanie, ale widocznie było retoryczne, skoro blondynka kontynuowała: – Mam nadzieję, że mój pech nie przechodzi na innych ludzi. Byłoby szkoda, bo dobrze ci z oczu patrzy.
Zabrzmiała całkiem szczerze. Paweł, jak to zwykle miał w zwyczaju, chciał przeczesać palcami swoje brązowe włosy, ale z wrażenia zapomniał, że dwa dni temu ostrzygł się bardzo krótko. Uświadamiając sobie niezręczność tego gestu, podrapał się po potylicy. Towarzyszka jednak nie zauważyła w jego zachowaniu niczego nadzwyczajnego. 
– Jestem Paweł – przedstawił się. Dziewczyna niepewnie wyciągnęła prawicę i uścisnęła dłoń bruneta.
– Roksana – odpowiedziała niepewnie. Paweł zwątpił. Ona westchnęła, jakby sekundę wcześniej przełknęła coś ciężkiego. Ich ręce nadal wisiały w uścisku nad starą ceratą. Mężczyznę zaskoczył fakt, że jego towarzyszka trzyma go tak pewnie. – Serio. Nie patrz tak na mnie – poprosiła. – Rodzice dali mi tak na imię, nie kłamię.
– Nie twierdzę...
– Nie zaprzeczaj – przerwała mu, trochę niezadowolona. Paweł zacisnął lekko szczękę. – To kretyńskie imię. Wolałabym być Anią albo Kasią.
– I wolałabyś nie niszczyć sobie życia – dodał pośpiesznie, czym zupełnie ją zaskoczył. Roksana puściła wreszcie jego dłoń i położyła ręce na swoje nogi. Pochyliła się nad blatem, opierając się o kant stołu jedynie klatką piersiową. Włosy spadły kaskadą na stół, ale dziewczyna szybko je odgarnęła i związała na czubku głowy gumką, którą wcześniej nosiła na nadgarstku. Paweł nawet zdążył pomyśleć, że to jakaś prosta bransoletka. 
– Zaproponowałeś drinka – odezwała się po dłuższej chwili milczenia. – Chyba zauważyłeś, że mam już dosyć. Dochodzi jedenasta...
– Dziesiąta – poprawił ją mimowolnie.
– Naprawdę? – jęknęła. – To jeszcze gorzej. Dochodzi dziesiąta, a ja już jestem chodzącym trupem. – Podniosła wzrok, którym wcześniej wodziła gdzieś po podłodze. Gumolit imitujący parkiet, cudownie. Paweł cały czas uparcie patrzył na dziewczynę i wsłuchiwał się w jej bełkotliwy głos. – Może zrobisz mi herbaty i zrobi mi się lepiej? – zapytała z nadzieją.
Mężczyzna zastanawiał się przez chwilę i przyglądał (z rozbawieniem) Roksanie, ale w końcu wstał i zaczął grzebać w szafkach. Cudzych, rzecz jasna. Nie czuł się z tym komfortowo, ale biorąc pod uwagę ilość alkoholu wypitego przez organizatora imprezy, uznał, że on nie miałby nic przeciwko, aby Paweł mógł się trochę porządzić, aby obsłużyć tak uroczą towarzyszkę. 
Blondynka uparcie przyglądała się mężczyźnie, a ten pijacki pierwiastek sprawił, że wyglądała... zabawnie. Paweł odpędzał od siebie myśli, że może po prostu była śmieszna w swoim zachowaniu, ona po prostu go rozbawiła. Nie chcąc okazywać swoich prawdziwych emocji, skorzystał z okazji, odwrócił się plecami i zaczął przygotowywać herbatę. Nie odzywali się przez moment, ale trudno powiedzieć, że zapadła cisza, bo nieustannie dobiegały do nich odgłosy imprezy – muzyka, rozmowy, śmiechy. 
– Mięta? – zapytał brunet, kiedy znalazł zielone pudełko w szafce wiszącej nad zlewozmywakiem. Chwilę wcześniej wstawił wodę. Obawiał się, że w tej prehistorycznej kuchni będzie zmuszony użyć grzałki i garnuszka, ale na szczęście srebrny czajnik elektryczny prezentował swą nowoczesność, stojąc obok plastikowego pojemnika na chleb. Po włączeniu urządzenie zabłysnęło intensywnie niebieskim światłem. Paweł łypnął okiem na Roksanę – wpatrywała się w to światełko i nasłuchiwała szumu nagrzewającej się wody. Dodatkowo przez dosyć dużą szybkę mogła obserwować przybywające, unoszące się do góry bąbelki.
– Och, tak, jak najbardziej – odpowiedziała pośpiesznie, wyrwana nagle ze swojego czajnikowego letargu. Paweł wrzucił saszetkę do czerwonego kubka Nescafe. – Opowiesz mi coś o sobie? – zapytała słodko. Zerknął na nią przez ramię, naprawdę pięknie się uśmiechnęła. Mimo zmęczenia wyglądała prześlicznie z uśmiechem na jasnoróżowych ustach.
– Jestem strasznym nudziarzem – odparł, bezwiednie wzruszając ramionami. – Jakoś nigdy nie miałem okazji niszczyć sobie życia. Poza tym – dodał pośpiesznie, kiedy zauważył, że Roksana już otwierała usta, aby coś powiedzieć – odnoszę nieodparte wrażenie, że ty bardzo byś chciała opowiedzieć mi swoją historię.
Na twarzy dziewczyny pojawił się niewymuszony grymas. W taki prosty sposób okazywała swoje uczucia – kiedy przyglądała się czajnikowi, wyglądała na zafascynowaną (mężczyzna podejrzewał, że to przez alkohol, który miała we krwi), a gdy Paweł trafił w dziesiątkę z oceną jej zachowania, była rozczarowana, że ktoś po trzech minutach znajomości potrafił ją rozgryźć. Cóż ten alkohol robił z ludźmi! Wypijając go, przyjmowało się mimowolnie sporą dawkę szczerości. 
– Słyszałam, że łatwiej zwierzyć się obcej osobie niż komuś bliskiemu – powiedziała bardzo cicho, Paweł musiał się domyślić połowy słów.
– Padło na mnie? – Bardziej stwierdził, niż zapytał. Usłyszeli dźwięk przeskakującego włącznika i nagle niebieskie światełko zniknęło. Spojrzeli w stronę czajnika, woda się zagotowała. – Nie mam nic przeciwko – kontynuował, zalewając herbatę. – Nawet lubię czuć się potrzebny.
Paweł stawiając kubek przed blondynką (zauważył delikatne odrosty, więc musiała być farbowana), uśmiechnął się, jak najładniej potrafił. Roksana wyglądała na odrobinę zmieszaną, więc on po prostu zasiadł na swoim miejscu i starał się już swojej towarzyszki nie peszyć. Długo milczała, zdmuchując parę znad kubka i ukradkiem przyglądając się mężczyźnie. 
– Masz bardzo ładny uśmiech – wypaliła nagle, zawstydzając się po sekundzie. Paweł zaśmiał się bezgłośnie, pokazując rząd zębów. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, chociaż musiał przyznać w duchu, że całkiem spodobał mu się ten spontaniczny komplement. Nie chodziło o samą treść, ale o sposób, w jaki Roksana wypowiadała te słowa. Męskie ego to lubiło. – Właśnie o tym mówię – wskazała na niego palcem – o tym uśmiechu. No dobra – westchnęła – a teraz moja historia.
Roksana nerwowym ruchem przerzuciła kitkę na plecy. Ze związanymi włosami prezentowała się zupełnie inaczej, przede wszystkim pokazywała swoją śliczną twarz z wyraźnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi. 
– Nie musisz przecież... – odezwał się niepewnie Paweł. Absolutnie nie miał ochoty jej do niczego zmuszać. 
– Nie – przerwała mu, piszcząc. – Jezu, to po prostu bardzo świeże, ale naprawdę muszę to z siebie wyrzucić – jęknęła. – Muszę – podkreśliła. – Na pewno lepszym powiernikiem jesteś ty niż kolejna butelka piwa.
Paweł złośliwie pomyślał raczej o kolorowych drinkach, które serwowano w tak zwanym dużym pokoju, gdzie toczyła się główna część domówki. Mechanicznie spojrzał w kierunku, z którego dochodziły odgłosy imprezy. Zastanawiał się, kiedy sąsiedzi zaczną dopraszać się o spokój. Jeszcze przed chwilą bił się z myślami, miał ochotę wyjść po angielsku, ale skoro zjawiła się Roksana, nie potrafił tak po prostu opuścić mieszkania. Po dżentelmeńsku postanowił dotrzymać jej towarzystwa. Nie był przecież gburem. 
– Od czego by tu zacząć...? – zaczęła się zastanawiać na głos.
– Od początku, tak najlepiej – zauważył Paweł, dopiero po sekundzie zdał sobie sprawę, że zabrzmiał zbyt protekcjonalnie. Zacisnął usta w wąską kreskę i spojrzał jej głęboko w oczy, przyglądał się przez dłuższą chwilę tak cholernie intensywnie niebieskim tęczówkom, że szczerze zwątpił, aby to był ich naturalny kolor. Roksana miała farbowane włosy, więc dlaczego nie mogłaby założyć soczewek?
– Od końca jest łatwiej – westchnęła przeciągle – przynajmniej wiem, gdzie ten koniec jest.
Ponownie przez chwilę Roksana i Paweł nie odzywali się do siebie. Ona próbowała zebrać wszystkie myśli, co w jej stanie mogło sprawiać problem, on natomiast czekał, aż dziewczyna zacznie mówić. Miał nadzieję, że będzie miało to sens, chociażby ukryty. Niestety jego towarzyszka nie zdążyła nic powiedzieć, bo nagle w kuchni zjawił się Daniel. Kierownik imprezy – właśnie na to wskazywał napis na koszulce. Paweł mimowolnie skrzyżował ręce na piersi i zaczął się przyglądać gospodarzowi. Ten wyglądał na naprawdę zadowolonego i mimo wypicia sporej ilości drinków, stał na nogach całkiem pewnie. Dla niego wieczór o tej porze tak naprawdę się dopiero zaczynał. 
– Przeszkodziłem? – zaśmiał się Daniel, spoglądając znacząco spod uniesionych brwi na dwójkę ukrywającą się w kuchni. – Widzę, że poznajecie się bliżej. – Po chwili spojrzał na kubek, nad którym unosiła się para, zamrugał kilkukrotnie oczyma i parsknął: – Herbatka, żartujecie sobie!?
– Koleżanka źle się poczuła – wyjaśnił Paweł, a Roksana wbiła w niego swój zawiedziony wzrok. Paweł zorientował się, że ponownie użył tego protekcjonalnego tonu w stosunku do jej osoby. – Co jest, kierowniku? – zapytał zawadiacko, ostatecznie ucinając temat miętki. – Imprezka się rozkręca?
– Spadamy do klubu, sąsiedzi to stare próchna, dajmy im spokojnie umrzeć. – Wyszczerzył się kierownik. Brzmiał całkiem serio. Paweł spojrzał na blondynkę, ona wgapiała się w Daniela, taksowała wzrokiem barczystego blondyna, a po chwili zaśmiała się bezgłośnie, a w zasadzie bardziej przypominało to prychnięcie. Być może doszedł do niej sens żartu i dopiero wtedy mogła go uznać za nieśmieszny. – Także, Roksi, spadamy, odpuścić sobie ziółka albo przestaw się na takie do palenia.
Daniel zostawił ich, na odchodne wspominając jeszcze, że zbiórka przed blokiem za dziesięć minut. Roksana uświadomiła sobie, że rzeczywiście nie zdąży wypić mięty, a nie chciała sobie poparzyć języka, łykając wrzątek. Zaczęła się poważnie zastanawiać, czy się nie ulotnić. Nie wiedziała tylko, co mogłaby ze sobą zrobić – to był właśnie jej problem. Zerknęła na Pawła niepewnie. On również wyglądał na osobę, która niespecjalnie miała ochotę dalej imprezować. Wywnioskowała to po jego dosyć poważnym wyrazie twarzy i zaciśniętych ustach. W zasadzie zauważyła to już wcześniej, kiedy chwiejnym krokiem wkroczyła do kuchni. Nie spodziewała się, że kogokolwiek tutaj zastanie, ale po wejściu nawet się ucieszyła, bo już wcześniej zauważyła Pawła i zdążyła mu się trochę przyjrzeć. Cholera, był przystojny. Co prawda wolała jego uśmiech (nagle doszła do takiego wniosku), wtedy wyglądał naprawdę... fajnie. I zdecydowanie bardziej przyjaźnie. Jednak dobrze zarysowana szczęka, dodatkowo podkreślona trzydniowym zarostem, brązowe oczy w ciemnej oprawie, och, mogła mu chwilowo wybaczyć ten nieznośny wyraz twarzy. 
Paweł zauważył kątem oka, że Roksana już dłuższą chwilę się mu przygląda, odwrócił twarz w jej kierunku. Dziewczyna przygryzła wargę, musiała sobie uświadomić, że bezczelnie się na niego gapi. Nie miał nic przeciwko, podobała mu się w blondynce ta szczerość. 
– Naprawdę myślałam, że będziemy tutaj mogli posiedzieć w spokoju – powiedziała Roksana z wyraźnym smutkiem w głosie. Paweł nie odpowiedział, ale przynajmniej grymas spełznął z jego ust. Poczuła, że nie musi się go obawiać. Znali się tak króciutko, ale zauważyła, że od pierwszych sekund zaczęli nadawać na tych samych falach. Przyszła na tę domówkę z koleżanką, z Rudą, i chociaż całkiem ją lubiła, to wolałaby spędzić ten wieczór z nowo poznanym brunetem o zniewalająco brązowych oczach. – W zasadzie połowy tych ludzi nie znam, a drugiej połowy w sumie nie lubię – burknęła, czym całkiem rozbawiła Pawła.
– Ja tak naprawdę znam tylko Danielka – przyznał. 
– Danielka? – zaśmiała się. – Pasuje do niego to zdrobnienie. Skąd go w ogóle znasz?
– Kolega ze studiów – wyjaśnił. Roksana zrobiła wielkie oczy, a z jej ust wydobyło się kilka monosylab. Po chwili zrozumiała, że jej zachowanie było co najmniej idiotyczne. – Teraz ty tak na mnie nie patrz – poprosił, po czym jego usta zastygły w leniwym uśmiechu.
– Po prostu myślałam, że jesteś młodszy – zająknęła się, a Paweł zaśmiał się głośno. Roksana starała się nie tracić rezonu, kontynuowała więc swoją myśl. – Sądziłam, że jesteś w moim wieku albo masz rok, dwa lata więcej.
– Całe trzydzieści – przyznał wreszcie bez ogródek. – I tak, Danielek ma tyle samo i wciąż imprezuje ze studentami, wynajmującymi mieszkania od emerytów. I chociaż ma swoje mieszkanie pod miastem, zapewne wolałby mieszkać w akademiku. Widocznie nie potrafi się pogodzić z tym, że dla niego czasy studenckie już dawno minęły – zawyrokował.
– Chyba nie tylko on – westchnęła Roksana.
– Mnie masz na myśli? – zapytał poważnie Paweł, czym znowu wprowadził dziewczynę w zakłopotanie.
– Nie, nie... – odpowiedziała pośpiesznie, chcąc się wytłumaczyć. – Niefortunnie to ujęłam. Kojarzę kilku kolegów Daniela, więc...
– Spokojnie – wszedł jej w słowo. Pawła bawiło jej zachowanie, ale jego celem nie było robienie z Roksany idiotki. – Myślę, że jeśli rzeczywiście chcemy się wybrać gdzieś z tym kolorowym towarzystwem, to powinniśmy już się zbierać.
Paweł powoli podniósł się z miejsca, a później stanął przy Roksanie. Z tej perspektywy skulonej, niedużej blondynki wyglądał na bardzo wysokiego i postawnego. Wyciągnął do niej rękę, ona zwątpiła, przyglądała się dłuższą chwilę męskiej dłoni, kiedy nagle dostała olśnienia i pewnie ją chwyciła. Idziemy, przeszło jej przez myśl. Paweł pomógł jej udźwignąć się do pionu. Chociaż Roksana stała już pewnie, pozwoliła sobie oprzeć się wolną ręką o klatkę piersiową. Niby mimowolnie pogładziła materiał granatowej koszuli, ale tak naprawdę chciała wiedzieć, co kryje się pod nią. Mogła to sobie jedynie wyobrazić, wolała jednak zaspokoić swoją ciekawość. Mimo wszystko nie miała odwagi popatrzeć na twarz mężczyzny. Wystarczyło podnieść wzrok, żeby spojrzeć mu w oczy, ale przyglądała się wyłącznie frywolnie rozpiętemu guzikowi pod szyją. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że on odczytał jej intencje, jednak nie zrobił sam żadnego kroku. Chyba właśnie to sprawiło, że po kilku długich sekundach Roksana odsunęła się na długość ramion i posłała Pawłowi przepraszające spojrzenie. 
– Chodźmy już – wyszeptała. Pociągnęła go za rękę, a Paweł grzecznie podążył za Roksaną. Puściła go dopiero w momencie, gdy przed dwójką stanęła Ruda. Po minie swojej koleżanki blondynka wywnioskowała, że zauważyła ten nerwowy gest. Na szczęście nie widziała, jak zareagował Paweł, bo tym razem na pewno spaliłaby się ze wstydu. Miała nadzieję, że limit robienia z siebie błazna tego wieczoru już się wyczerpał. 
– Roksi, dobrze się czujesz? – zapytała z troską koleżanka. – Wyglądasz na...
– Trochę wstawioną – dokończyła za nią, po czym dając dowód swoim słowom, nieco chwiejnym krokiem ruszyła w kierunku korytarza, gdzie zostawiła swoją kurtkę. 
Mężczyzna został przez chwilę sam z dziewczyną, która patrzyła na Roksanę zmartwiona. Kiedy spojrzała wreszcie na niego, miał wrażenie, że zaraz zabije go wzrokiem. Nie omieszkała otaksować go od butów aż po sam czubek głowy. Wykrzywiła usta i uniosła wysoko ciemne brwi. 
– Będę z tobą szczera, koleś – zaczęła, starając się mówić poważnie, jednak jej rozkazujący ton (zapewne również przez alkohol) brzmiał odrobinę komicznie.
– Paweł – powiedział bez emocji.
– Paweł – powtórzyła za nim, zaskoczona jego spokojem. 
– Nie wiem, co chciałaś mi powiedzieć – nie pozwolił zaszczycić siebie pijacką tyradą o szacunku dla koleżanek – ale nie mam zamiaru jej zaciągnąć do łóżka. – Dziewczyna zacisnęła szczęki i chwilę biła się z myślami. Zapewne zastanawiała się, czy Paweł powiedział tak, żeby zamydlić jej oczy, czy naprawdę nie miał złych intencji. – Jest pijana, gada coś o niszczeniu życia, to chyba nie jest odpowiedni czas, prawda?
– Roksana – westchnęła – ma ostatnio pod górkę, a dzisiaj... – westchnęła ponownie, ale nie dokończyła myśli. Paweł cierpliwie czekał na jakąkolwiek odpowiedź, ale słyszał tylko rozmowy osób, które powoli zbierały się do wyjścia. Nie chciał okazywać po sobie, że ta rozmowa go męczy. Nagle przy nich wyrósł Danielek, który objął dziewczynę umięśnionym ramieniem. Utonęła w objęciach dryblasa, przypominała w tamtym momencie małą dziewczynkę, która pomalowała się szminką mamusi podkradzioną z torebki. 
– Paweł, widzę, że poznałeś już moją kobietę – mruknął dosyć nieprzyjemnie, dając znać, że ta pani jest już zajęta. Brunet przewrócił oczyma. Teraz już wiedział, skąd Roksana w ogóle się tutaj wzięła: Danielek to chłopak jej koleżanki, takie to było proste. 
– Oj, sorki – wtrąciła się dziewczyna, gdy zauważyła, że mężczyźni mierzą się wzrokiem. – Ja jestem Ruda. – Paweł zerknął na jej kruczoczarny kok spięty na środku głowy. – Nie mam czerwonych włosów – zaśmiała się, widząc zdziwienie Pawła. – Patrycja Ruda, tak brzmi moje imię i nazwisko. Rozumiesz teraz, prawda?
Paweł tylko przytaknął skinieniem. Słowa najzwyczajniej na świecie były tutaj zbędne. Nawet gdyby szukał odpowiednich, żadne nie przyszłyby do głowy i nie dorównywałyby entuzjazmowi, którym uraczyła go towarzyszka. 
– Daniel – zwróciła się Ruda do swojego mężczyzny – Paweł obiecał, że przypilnuje Roksi – dodała z uśmiechem. Paweł przeklął szpetnie. Na szczęście w myślach. Koleżanka w prosty sposób pozbywała się problemu. Mimo odrobiny sympatii, która przez te kilka minut zdążyła się pojawić w stosunku do blondynki, to opieka nad nią była ostatnią rzeczą, na którą Paweł miał ochotę. Na złość powinien w ramach opieki rzeczywiście ją przelecieć. Najlepiej w toalecie w klubie, do którego mieli się udać. 
– To super. – Danielek poklepał kolegę po ramieniu. – To świetna dziewczyna – szepnął konspiracyjnie i puścił oczko do niego. W tym samym momencie Ruda wymierzyła mu kuksańca w żebra, dlatego blondyn nieco się skrzywił. – Trochę nieokrzesana, ale całkiem fajna.
Paweł uśmiechnął się blado i odszedł. Na korytarzu przy drzwiach stała Roksana z rękoma schowanymi w kieszeniach ciemnofioletowego płaszcza. Co chwilę przepuszczała kogoś, kto już opuszczał mieszkanie, więc postanowiła wycofać się do środka, aby nikomu nie zawadzać w przejściu. Wtedy też zauważyła, że pojawił się Paweł. Imprezowicze mijali ich bez słowa, nie zwracali uwagi na parę, która przez dłuższą chwilę patrzyła sobie prosto w oczy. Oboje uśmiechali się mimowolnie, chociaż żadne z nich nie potrafiło stwierdzić, dlaczego tak się działo. 
Roksana w końcu pękła i spuściła wzrok, wbijając go w podłogę. Wcześniej nie zauważyła, że Paweł miał na sobie sznurowane skórzane buty z cholewką sięgającą kostek. Drogie, pomyślała. Jej botki z ekologicznego zamszu wyglądały po prostu tandetnie. W ogóle zaczęła sobie uświadamiać, że przy Pawle przypomina tańszą wersję jego dziewczyny. 
Mężczyzna wyciągnął rękę, sięgając do wieszaka znajdującego się zaraz za blondynką. Roksana nie odsunęła się nawet o krok – pozwoliła, aby otulił ją zapach mężczyzny. Paweł włożył czarny płaszcz, który też zwrócił uwagę dziewczyny. 
– Wiedziałam, że jest twój – przyznała, dotykając nieco szorstki, drapiący materiał. W ten listopadowy wieczór pragnęła zatopić się w cieple. Intuicyjnie zaczęła szukać dla siebie miejsca już teraz. 
– Skąd? – zapytał wesoło. Bo mnie na taki nie stać, pomyślała przekornie Roksana.
– Nikt inny nie ma tak dobrego gustu. – Uśmiechnęła się słodko.
Paweł objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Nie protestowała, dała się poprowadzić do drzwi, później przez korytarz aż do windy. Mężczyzna ponaglił ją, kiedy drzwi zaczęły się zasuwać. 
– Nie spieszmy się – poprosiła szeptem, przytulając się jeszcze mocniej, a później również opierając głowę o ramię Pawła. Roksana wiedziała, że jeszcze chwila i zasnęłaby w tej pozycji. Ten moment, kiedy stała przy młodym mężczyźnie był błogi, dawno nie odczuwała takiego spokoju. 
– Możemy zejść schodami.
– Nie, nie...
Druga winda wjechała na siódme piętro. Nie pojawił się Danielek z Rudą ani nikt inny, więc wsiedli tam sami. Tym razem oparcie dla Roksany stanowiła ściana. Blondynka westchnęła ciężko, zamykając oczy, nie musiała się wysilać, aby utrzymać równowagę. Kiedy jednak ruszyli w dół, pojawiły się lekkie mdłości, modliła się w duchu, aby przestało trząść. 
– Roksana – usłyszała głęboki głos Pawła – co z twoją historią?
Spojrzała na niego niepewnie, bała się, że odczyta na jego twarzy kpinę, ale pojawił się cień troski. Jęknęła cicho, nie wiedziała, co w tym przypadku było gorsze. 
– Ruda ci nie powiedziała?
Paweł zmarszczył znacząco czoło, wyczekując odpowiedzi. Więc jednak nie, pomyślała Roksana, wypuszczając powietrze z płuc. Winda zatrzymała się na parterze. Zanim drzwi się rozsunęły, Roksana odpowiedziała płaczliwie:
– Ja chyba nie mam gdzie mieszkać. 

27 komentarzy:

  1. Dobra, to jedziemy z komentarzem. Po pierwsze, cieszę się z tego bloga jak dziecko, bo czytanie twoich tekstów wraz z popijaniem miętowej herbaty późnym wieczorem, to odprężenie pierwszej klasy! Jak sama napisałaś, to dopiero początek, może jeszcze trudno ocenić fabułę, ale na pewno jedno powiem szczerze: z całego serca polubiłam bohaterów.
    Pewnie to dla ciebie żadne zaskoczenie, że Paweł to mój typ. Elegancko ubrany gentlemen, który z szacunkiem podchodzi do kobiet. Do tego nie boi się cudzych problemów, a szczególnie tych ze strony kobiet. Uwielbiam go! Oby się tylko nie zmienił na niekorzyść :P
    Roksana też mi się podoba. Bije od niej wewnętrzny spokój, błyskotliwie się wypowiada i jest tajemnicza. Do tego ma problem z mieszkaniem. Ciekawe, czy Paweł ulokuje ją u siebie, albo znajdzie jej jakąś kwaterę? To pierwsze przyszło mi do głowy. Ruda też wydaje się sympatyczna i to, że broniła cnoty Roksany bardzo mi się spodobało. Tak właśnie powinni postępować przyjaciele. Danielek to taka trochę postać dla mnie dualna, że ma dwie natury i jedna z nich denerwuje strasznie, ale zobaczymy. Bez takich postaci żadne opowiadanie jest dobre :)
    Um, żeby nie było, że pominęłam kwestie fabuły, przypadł mi do gustu motyw ze spotkaniem na domówce. Powiem Ci, że pierwszy raz czytam o takim spotkaniu i od razu sobie wszystko doskonale wyobraziłam, jakby się w mojej głowie uruchomił film, a z moją słabą wyobraźnią rzadko się to zdarza.
    Jednym słowem: jest cudnie, miodowo i orzeszkowo, aż pewnie Cię mdli :P Ale naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Coś czuję, że to będzie świetna historia, jak Różowa <3
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię pisać pierwszych rozdziałów, bo sama jeszcze nie jestem dostatecznie wkręcona w historię, dopiero po pewnym czasie zaczynam to wszystko czuć. W dodatku to pierwszy rozdział, nie chcę, żeby wszystkie były przesadnie długie, więc tutaj co najwyżej można (trochę) poznać bohaterów. I... wow, w przeciwieństwie do mnie lubisz tę zgraję, bo ja po napisaniu pierwszej strony miałam ich serdecznie dosyć XD Chociaż zwykle przy pierwszym rozdziale jeszcze darzę moich bohaterów jakąś skromną sympatią, to później mam ochotę wszystkich powystrzelać. Może to przez awersję do pijanych ludzi, a w tym rozdziale takich nie brakuje XD Ale takie jest prawo czytelnika, może lubić co zechce ;)

      A to, czy Paweł nie boi się cudzych problemów, to się jeszcze okaże, na razie nie miał jeszcze okazji stawić im czoła. Chyba jest na tyle dobrze wychowany, żeby ostentacyjnie nie wychodzić, kiedy ktoś zaczyna rozprawiać o swoich dylematach. Wtedy dopiero byłby gburem jakich mało! Myślę, że gdybym była w stanie Roksany (alkohol + załamanie nerwowe :P), to taki Paweł też by mi się spodobał. Paweł robi dobre wrażenie, zdecydowanie to można uznać za jako atut, szczególnie po pierwszym rozdziale. Niestety pierwsze wrażenie to nie wszystko, później można się rozczarować. I to niestety przykład z życia. Tak sobie przekornie myślę, że najmniej rozczarowana może okazać się Roksana, która nic od niego nie oczekuje. On jej się spodobał, natomiast to Paweł został trochę wepchnięty w tę sytuację i dopiero teraz może się okazać, czy problemy dziewczyny (której chwilowo jest wszystko jedno) będą dla niego wyzwaniem czy ciężarem.

      Jak powinni postępować przyjaciele? Bronić cnoty? A później stwierdzić, że nowo poznany mężczyzna na pewno zajmie się nową koleżanką? O ile to pierwsze mogę jeszcze uznać za jakiś przejaw przyjaźni, tak mówienie, że Paweł zamie się Roksaną, moim zdaniem o tym nie świadczy. Ja nie byłabym zadowolona, gdyby moja przyjaciółka zostawiła mnie wstawioną z obcym mężczyzną, którym de facto Paweł jest dla obu. Chociaż zna go Daniel, jednak nie powiedziałabym, aby on miał coś przeciwko wykorzystywaniu pijanej Roksany.

      Cieszę się, że rozdział się spodobał, szczególnie że dosyć przyjemnie się go pisało. Myślę, że to będzie dobra odskocznia od Różowej, gdzie wszystko ostatnio przeciąga się w czasie, tutaj będzie raczej szybka piłka i chyba to mi się najbardziej w tym opowiadaniu podoba ;D

      Również pozdrawiam! ;*

      Usuń
  2. Roksana wydaje się być nieźle zagubiona, ale chociaż tyle, że spotkała kogoś kto już nie kazał jej pić, bo nie wiadomo do czego by doszło ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo sporej ilości wypitego alkoholu Roksana była na tyle świadoma w swoim nieogarnięciu, żeby zauważyć, że ma dosyć, no nie? Bo ktoś nie kazał? Kto? Bo Paweł zaproponował jej drinka… ^^

      Usuń
  3. tak jakoś współczuje Pawłowi. nie mam na myśli, że roksana jest złą towarzyszką, bo sądzę, że nawet może byśmy się polubiły, ale chłopak znalazł się w bardzo niekomfortowej pozycji. Nawet jeżeli jest ładna i coś go w niej zainteresowało, to jednak pomoc i opieka to nie jest to na co się czeka. zwłaszcza w trakcie czy po imprezie. I kiedy R. wyznała mu swój problem ciężko będzie mu go zignorować. Zwłaszcza, że pewnie mieszka sam w całkiem niezłym lokum. I wiem, że Roksana nie chce mu się ładować do mieszkania, ani pewnie wzbudzać litości, jednak tak czy inaczej P. postawiony został przy ścianie. I z samego tego, że sama nigdy nie chciałabym zostać postawiona w takiej sytuacji naprawdę mu współczuję. I po tym rozdziale, choć odnoszę wrażenie, że dzieli ich pewna finansowa przepaść i pewnie kilka innych, sądzę, że pasują w dziwny niwytłumaczalny sposób do siebie. Nawet kiedy Roksana jest pijana (co z kolei doskonale rozumiem poznawszy jej problem). Swoją drogą ciekawe jak P. sobie poradzi :D
    Nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że opublikowałaś tu rozdział!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje zostali postawieni w nieco niekomfortowej sytuacji. Roksana pewnie nie wygadałaby się tak chętnie, gdyby nie alkohol (a wypiła za dużo przez swoje problemy, takie błędne koło), na trzeźwo myślałaby pewnie jakoś racjonalnie, chociaż z drugiej strony to na trzeźwo wpadła na pomysł, żeby problemy zapić :P Natomiast Paweł, cóż… Ruda raczej nie zrobiła na nim dobrego wrażenia (ja osobiście nie chciałabym mieć takiej przyjaciółki), więc pewnie uznał, że chociaż wypada zapytać, co z tą Roksaną jest nie tak, a przecież nie zawsze spotyka się ludzi, którzy twierdzą, że są bezdomni, więc nie takiej odpowiedzi oczekiwał XD Może myślał, że powie: ojej, zerwałam z chłopakiem. To się jeszcze wyjaśni, ale mimo wszystko ja właśnie tego bym oczekiwała ;P Mimo wszystko jednak Pawłowi zapewne będzie głupio nie zrobić z tym fantem czegokolwiek, a Roksanie nie wypada z takiej pomocy nie skorzystać, chociaż pewnie nie chciałaby się narzucać. Zresztą teraz jest jest trochę wszystko jedno, dopiero jak zacznie trzeźwieć, może wpaść w panikę.

      To było do przewidzenia, że Paweł mieszka sam, no nie? :D Akurat rzeczywiście mieszka sam. Lokum też się znajdzie. I znajdzie się też kilka rzeczy, które Paweł będzie musiał wytłumaczyć. To chyba chodzi o przepaść, nie tylko finansową, bo będzie ich więcej.

      Dziękuję :) Również pozdrawiam! :D

      Usuń
  4. Najpierw to, co pisałam Ci na gg. To, co zrobię po przeczytaniu i o stwierdzeniu, że WTF: PFEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEHEE, no nie.

    Teraz ogólnie. Ha, zacznę, że tak - jest bomba na koniec. Spektakularna, tak jak chciałam. Jeny, mam radę dla Roksi: są mosty, na pewno wyremontowane to nie napada jej na głowę i zawsze przyjaźniej na świeżym powietrzu, to tak na marginesie. Ciekawi mnie cała historia z tym brakiem mieszkania i mam nadzieje, że ładnie ją nam przedstawisz. Do tego Paweł, jeny, biedak. Napatoczyła mu się pijana dziewczyna i jeszcze teraz będzie mu się żaliła ze swojego złego życia. Odczuwam od niego aspołeczność, ale i taką dziwną charyzmę. :D Lubię go. A Ruda...zabawna, zabawna. Myślę, że będzie wesołym dodatkiem opowiadania.
    Jestem na tak. :D
    Ogólnie uwielbiam Twoje polskie opowiadania, bo mają sens. Taka codzienność prawdziwa i mi poprawia humor. <3
    Lofki. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, uspokoiłaś mnie! XD

      Wyjaśni się sprawa z brakiem miejsca zamieszkania, mam nadzieję, że to będzie w miarę logiczne. Ja ogólnie myślę, że spanie pod mostem nie byłoby jakimś większym problemem, jakoś Roksana dałaby radę, raczej powody, przez które skomplikowała sobie życie, ją martwią. Poza tym jest gdzieś Ruda, pewnie Roksana nie spodziewała się, że ona zechce pozbyć się takiego problemu w postaci jej skromnej osoby :D Także o tym więcej później.
      Paweł wykazał się wyjątkową cierpliwością jak dla mnie. Towarzystwo niekoniecznie mu odpowiadało, a tutaj jeszcze się napatoczyła taka, która chyba nie będzie chciała tak szybko się od niego odkleić ;> Nooo… chyba że zacznie trzeźwieć i wróci jej rozum do głowy.

      Dziękuję, bardzo miło jest mi to czytać :D
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  5. Prosto a zarazem idealnie. Piękne wprowadzenie do historii, bo zazwyczaj pierwsze rozdziały są takie, że jeszcze nigdy nic nie wiadomo.
    Paweł wydaje się być w porządku. Przystojny, idealnie ubrany. Jak jeszcze będzie romantykiem i czułym facetem, który opiekuje się bezdomnymi kotkami, to się chyba w nim zakocham :)
    Roksi to zagubiona duszyczka, którą chyba polubię jak akcja się bardziej rozkręci, bo póki co, to oprócz akceptacji nie mogę jej niczego zaoferować.
    Ciekawa jestem jej historii, bo nie bez powodu człowiek "nie ma gdzie mieszkać". Co się stało? Mam nadzieję, że szybko podzielisz się tą tajemnicą :)

    Szablon też cudowny :)
    Pozdrawiam, życzę weni i zapraszam do mnie : dwie-dusze.blogspot.com
    Love, Lili <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) To jest początek, trudno, żeby zawrzeć od razu wszystkie informacje w pierwszym rozdziale. W kolejnych pojawią się wyjaśnienia, aż w końcu wszystko rozwiąże się na końcu. Osobiście nie lubię, kiedy prolog/pierwszy rozdział nic nie wnosi, dlatego zawsze staram się zarysować ogólnie sytuację ;)

      Haha, nie wiem, czy akurat Paweł to facet, którego opisałaś, nie wiem, czy można się w nim zakochać ;) Wizualnie - na pewno, ja osobiście lubię, kiedy facet jest dobrze ubrany :D
      Tak, Roksana na pewno jest zagubiona, to zdecydowanie do niej pasuje i pewnie będzie się objawiać również później. Chyba pod tym względem przypomina trochę mnie, ale tej cechy bardzo w sobie nie lubię :P

      Cieszę się, że szablon bez efektywnych nagłówków i bajerów może się podobać :D
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. A ja tym razem zwlekam z komentarzem, bo najzwyczajniej w świecie nie wiem, co napisać. Może dlatego, że to dopiero pierwszy rozdział albo nie znalazłam jeszcze żadnego punktu zaczepienia, żeby snuć dalsze domysły. Podoba mi się rozkoszna Roksi i powściągliwy Paweł. Ciekawa jestem, dlaczego nie ma gdzie mieszkać i co się stało. Tak prosto, od zdania do zdania, podzieliła się z nim swoim nieszczęściem i teraz problem rozłożył się na ich dwoje. Teoretycznie. Bo Paweł przecież nie ma żadnego obowiązku jej pomagać, ale chyba dobrze mu z oczu patrzy, więc może... Chyba każdy Daniel to kierownik imprezy, ta teoria nawet by się sprawdzała w praktyce. Ruda niekoniecznie mi się spodobała. Jak to Paweł stwierdził, po prostu pozbyła się problemu, niech teraz ktoś inny zajmuje się jej sprawami. Oj, słabo. Nie spodobałoby mi się, gdybym była na takiej domówce, a później nawet mimo tego, że wszyscy zmieniają miejscówkę, koleżanka i jej chłopak odstawiają mnie na boczny tor i mają problem z głowy, a nuż się ktoś napatoczy i mną zajmie.
    Ja jeszcze jakiejś wielkiej chemii nie wyczułam. Zawiesili na sobie nawzajem na chwilę oko, check out zrobiony. Zobaczymy co dalej :)
    Apatyczny coś ten mój komentarz, jeszcze się nie obudziłam :D
    Ściskam i czekam już na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba przez kilka rozdziałów nie będzie jakiegoś konkretnego punktu zaczepiania, nie twierdzę, że w ogóle go nie będzie, wszystko rozwiąże się na końcu. Chociaż chyba samo spotkanie można uznać za jakiś punkt albo podzielenie się problemami, bo, jak zauważyłaś, teraz ten problem rozłożył się na ich dwoje i powiedzmy, że jakoś ich połączył. Oczywiście żadne z nich nie musi pomagać ani korzystać z pomocy, ale zawsze można chcieć ;) Poza tym noc jeszcze się nie skończyła, wiele może się wydarzyć :D

      To trafiłam z tym kierownikiem w takim razie, chociaż może powinnam powiedzieć, że mój chłopak trafił, bo pisząc rzuciłam pytaniem o męskie imię i padło: Daniel. Zachowanie Rudej mogłabym zrzucić też na alkohol, ale gdybym na takiego kogoś trafiła, zastanowiłabym się, czy warto kontynuować znajomość XD

      Ogólnie trudno jest coś napisać pod pierwszym rozdziałem, przesadnie dużo się nie dzieje, w kolejnym też pewnie nie będzie bardzo wiele, ale trzeba jakoś wprowadzić bohaterów w tę historię ;)
      Spoko, nie jest zły ten komentarz :D Apatyczna jest raczej sama autorka (czyt. ja XD), bo się nie potrafi z niczym ogarnąć, ehh...

      Pozdrawiam! Zanim rozdział tutaj, mam nadzieję, że szybciej pojawi się na Różowej...

      Usuń
  7. Nie wiem, co mam napisać. Podobało się. Zresztą wszystkie Twoje opowiadania są świetne.
    Fajny ten Paweł. Roksana pewnie jeszcze się rozkręci.
    Pozdrawiam. Życzę miłego dnia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Mam nadzieję, że to opowiadanie mimo wszystko będzie się trochę różnić od poprzednich.
      Kto się będzie rozkręcał, jeszcze zobaczymy ;)
      Pozdrawiam również ;*

      Usuń
  8. Już lubię i Roksanę, i Pawła. Ta pierwsza to jak na razie zdecydowanie typ bohaterki uroczej. I chociaż może trochę udziału w jej zachowaniu miały promile, to i tak obstaję przy tym, że nawet zupełnie na trzeźwo ona dalej pozostaje urocza ;) I w tym swoim zagubieniu, nieogarnięciu tak bardzo przypomina mnie, że mam ją ochotę wyściskać xd Co do Pawła. No właśnie, Paweł. Po tym rozdziale przede wszystkim doszłam do wniosku, że on jest cierpliwy. Poza tym trochę powściągliwy i zdecydowanie nie trochę, ale bardzo uprzejmy. Podsumowując, wydaje się być dobrze wychowanym człowiekiem, który przypadkowo stał się towarzyszem do zwierzeń dla Roksany. A że głupio mu było ją zignorować, zwłaszcza, gdy Ruda (swoją drogą to dopiero ciekawa osóbka – najpierw posądza Pawła o nieczyste zamiary względem swojej koleżanki, a potem jak gdyby nigdy nic pozbywa się problemu i nakazuje mu się nią zająć) zleciła mu owo arcyodpowiedzialne zajęcie sprawowania opieki nad Roksi. No i siłą rzeczy problemy Roksi w pewien magiczny sposób staną się pewnie też po części problemami Pawła. Ale to dopiero się okaże ;) Niecierpliwie czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie Roksana ma w sobie jakiś urok, nawet ja to dostrzegam, chociaż zwykle jestem nastawiona bardzo sceptycznie do swoich bohaterów. Być może ten urok gdzieś uleci, kiedy wytrzeźwieje, ale Roksana zawsze może upić się ponownie, prawda? XD I ja też mam ochotę ją wyściskać, ale też trochę potrząsnąć i kazać się jej trochę ogarnąć.

      Paweł to jest chyba pierwszy mój bohater, który jest cierpliwy XD Pisząc rozdział miałam nawet wrażenie, że nic nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Nawet przy zetknięciu z Rudą nie powiedział, co sobie tak naprawdę myśli o sytuacji czy też o koleżance samej w sobie. Chociaż nie wiem, czy na miejscu Pawła chciałabym zostawić Roksanę pod opieką tak niezdecydowanej koleżanki. Chciał czy nie chciał, teraz już trochę głupio nie pomóc Roksanie. Sam się w to nie pakował, ale skoro los zesłał mu nietrzeźwą blondynkę, to musi teraz coś z tym fantem zrobić ;)

      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  9. Czytam sobie, czytam, bardzo przyjemnie wczuwając się w świat bohaterów. Roksana, taka mała zagubiona kobietka, co nie znaczy, że niewinna, bo już widzę oczami wyobraźni ją jako prowokatorkę wszelkich ewentualnych romantycznych uniesień ;) Paweł, na początku pomyślałam, że to jakiś wyrzutek, coś w stylu nieśmiałego, niezbyt ładnego faceta, który nie ma zbyt wielu znajomych, ani powodzenia u kobiet. Ale potem okazuje się, że po pierwsze, nie jest taki znowu brzydki, a po drugie, nie taki znowu samotny...

    Mieszkanie pod jednym dachem, pozorni przyjaciele itd. to chyba mój ulubiony typ romansu, nie mam pojęcia co prawda, jak się to wszystko dalej potoczy, ale wydaje mi się, że mi się spodoba. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze kombinujesz, bo to zagubienie nie musi iść w parze z niewinnością :) Trochę też chciałam odejść na chwilę od bohaterki niewinnej. Może teraz Roksana sprawia takie wrażenie, ale to dopiero początek. W przypadku Pawła też okazuje się, że pierwsze wrażenie może być mylne, bo wcale nie jest z niego odludek, tylko towarzystwo niekoniecznie mu odpowiadało ;>

      To będzie coś w tym stylu :D Myślę, że jak na opowiadanie na kilka, kilkanaście rozdziałów, taki schemat powinien się sprawdzić. Również mam nadzieję, że się spodoba! Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Całkiem oryginalny ten początek znajomosci, wydawało mi sie,ze bedzie bardziej szablonowe, a tutaj zaskoczylas mnie kilkakrotnie. Szczegolnie tym,ze tak wlasciwie nie było tutaj wow od pierwszego wejrzenia,a jednak jakas wiez sie zawiązała. Nie wiem, co narobiła roksana,ale sprawa jest znacznie poważniejsza, skoro nie ma mieszkania... Chłopak ja wywalił? Gdzie ma swoje rzeczy, pewnie J rudej? O co chodzi? Interesujące, nie powiem. Mam nadzieje,ze chłopak bedzie sie dopytywał i zaspokoi tym samym ciekawość czytelników w następnym rozdziale ;) jestem szczerze zainteresowana a styl jak zawsze jest dobry, podobnie jak kreacja bohaterow,wiec wróżę świetlana przyszłość. Zapraszam na nowosc na odnalezcprzeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Cieszę się, że nawet w tekście, który z założenia nie ma być skomplikowany, pisany i czytany, aby trochę odpocząć od myślenia, potrafię zaskoczyć i to kilkukrotnie oraz zrobić coś niesztampowego. Chociaż to może też wynika z tego, że tutaj nie pojawiło się zbyt wiele informacji, więc może się wydawać tajemniczo, a tak naprawdę rozwiązanie nie będzie przesadnie skomplikowane. Całkiem dobrze kombinujesz z tą Roksaną, tyle powiem ;)
      Nie zamierzam pisać na tego bloga zbyt wielu rozdziałów, więc myślę, że nie będzie z tym tekstem źle, widzę w jasnych barwach przyszłość bloga :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Ogromnie dziękuję za cudowny komentarz na "into dust, n" i jednocześnie przepraszam za to, że tak późno do Ciebie zaglądam. Musiałam trochę odetchnąć od blogowania. Zresztą sama wiesz, jak to jest ;)

    Wrócę jutro z jakimś ładnym komentarzem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co my tu mamy? Wrzucasz nas w sam środek imprezy, gdzie poznajemy zagubioną i nieco podchmieloną dziewczynę o wdzięcznym imieniu Roksana, tajemniczego, łaknącego zwierzeń Pawła, niejakiego Danielka, trzydziestoletniego mentalnego nastolatka, uparcie goniącego za młodością oraz Rudą, odrobinę nijaką, kobietę tego ostatniego, która tak bardzo troszczy się o przyjaciółkę, że aż zostawia ją na pastwę losu (?) obcego chłopaka. Pardon, mężczyzny. Trzydziestoletniego.

      Mamy tutaj również wzajemną fascynację rodzącą się w bólach gdzieś pomiędzy ceratą, a herbatką miętową ;)

      Coś pięknego.

      Szczerze wierzę, że Paweł [w ramach opieki] nie dotrzyma tej ironicznej obietnicy i nie przeleci (ups!) R. w jednej z klubowych toalet. Naprawdę szczerze. Jest zbyt trzeźwy i wygląda mi na dżentelmena. A dżentelmeni nie robią takich rzeczy, czyż nie? :D Lecz w tym miejscu pojawia się pytanie, czego właściwie możemy się spodziewać po pannie Roksanie? O, tak. Jeśli jeszcze coś w siebie wleje, to niewykluczone, że bardzo wielu rzeczy.

      A niech to! Ogromnie podoba mi się klimat tego opowiadania. Sam zaś jego wstęp jest bardzo obiecującym początkiem. I wcale nie jest tak, że niewiele się w nim dzieje. Oj, dzieje się, dzieje. Mnie tam w pełni satysfakcjonuje ilość akcji.

      I na koniec takie małe zapewnienie. Żeby nie było. Dobrze wiesz, że uwielbiam wszystkie Twoje opowiadania, nawet jeśli czasem ociągam się z komentowaniem ;) Tak, tak będzie wreszcie zrobić coś z tym ostatnim. Mam nadzieję, że następnym razem wena pomoże mi napisać jakiś przyzwoitszy komentarz.

      A tymczasem...
      Tobie również jej życzę i ściskam mocno :*

      Usuń
    2. Tak, odpowiadam na komentarz ponad miesiąc po jego ukazaniu, chyba nie jestem dobrze z moim zaangażowaniem ;P Do rzeczy jednak ;) Bardzo się cieszę, że początek się spodobał, byłoby miło, gdyby kolejne rozdziały również nie zawiodły, prawda? Ogólnie mam ułożone w głowie mniej więcej całość, nie planuje dużo rozdziałów i może nie będą tak zabawne jak spotkanie przy ceracie i miętce, ale liczę, że będę mogła chociaż troszeczkę zaskoczyć :)

      Hm, Paweł chyba rzeczywiście jest dżentelmenem i nie przeleci Roksany w klubowej toalecie. Gdyby miał to zrobić, to pewnie postarałby się o jakieś wygodne łóżeczko. Oczywiście żartuję. Jeśli miałoby do czegokolwiek dojść, to odbyłoby się to za obopólną zgodą. Właśnie, R. i jej nieco pijackie zachowanie mogłoby spowodować, że to ona zechciałaby przelecieć P. Myślę, że na to można liczyć szybciej ;P Może poczekajmy, aż ona wytrzeźwieje i wtedy niech podejmie właściwą decyzję nie tylko dotyczącą Pawła, ale przede wszystkim swojego życia.

      Spokojnie, ja też nieregularnie zaglądam na blogi (w sensie czytania, komentowania), ale zawsze i tak dotrę, także o to nie musisz się martwić ;) Nie wymagam od kogoś czegoś, czego sama od siebie nie wymagam, szczególnie że blogowanie nie jest przymusem ;) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie! ;*

      Usuń
  12. W ogóle to zaczęłam pisać ostatnio opowiadanie, którego pierwszy rozdział zaczyna się bardzo podobnie do twojego i strasznie mnie to bawi. Widzisz, miałam ochotę napisać wreszcie coś zwykłego, obyczajowego, a tymczasem przyszło mi to czytać. Tak, chyba wolę to czytać, bo moje opowiadanie rodzi się w bólach i chyba niebawem umrze w czeluściach komputera.
    No dobra. Z całą pewnością coś twojego czytałam, lecz nie mogę sobie przypomnieć co to było dokładnie.
    Opowiadanie raczej mi się spodoba. Stwierdziłam to po opisie opowiadania, które póki co wydaje mi się nijak powiązany z fabułą. Ale skoro podoba mi się i opis, i rozdział to chyba dobrze, prawda?
    Podoba mi się też to, że chociaż wiem, że pewnie między Pawłem a Roksaną narodzi się jakieś głębsze uczucie to nie ma od samego początku ogromnej miłości, tonięcia w oczach, dreszczy na wszystko co to drugie robi. To wszystko jest takie prawdziwe, że aż nabiera uroku.
    Masz u mnie wielki plus za naturalność w opowiadaniu i na pewno nie przestanę na jednym rozdziale u ciebie.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, czytałaś coś mojego, to chyba było na początku roku, ale później miałam dużo zawirowań z moimi blogami i dwa blogi poszły do kasacji. A widzisz, ja najlepiej czuję się właśnie w takich obyczajówkach, chociaż czasami również powstaje w bólach, ale myślę, że coś innego powstawałoby w znacznie większych. Bardzo się cieszę z tego plusa, zawsze zwracam uwagę na to, aby opowiadanie było jak najbardziej zbliżone do rzeczywistości, w końcu piszę obyczajówkę, więc po prostu... no, wypada :P

      Co do opisu opowiadania, taaak, on jest nieco oderwany od rzeczywistości pierwszego rozdziału, bo odnosi się do całości opowiadania, tego, co mam w głowie, więc może jeszcze przez pewien czas (kilka rozdziałów) brzmieć nieco tajemniczo. Ogólnie przed dodaniem kolejnego rozdziału planuję dodać jeszcze jedną zakładkę, żeby wszystko było jasne ;)

      Już teraz zapraszam na nowy rozdział, który powoli się pisze, również pozdrawiam i dziękuję za komentarz! ;)

      Usuń
  13. Przekonał mnie opis i polskie imiona, tak więc jeszcze tu wrócę. Spamował nie będę bo nie ma gdzie... no może pod koniec, jak już u ciebie nadrobię, to tam wrzucę linki do siebie. Po obiedzie zajmę się nadrabianiem twojego bloga. Kieruję się zasadą czytam=komentuje, tak więc ocenię każdy przeczytany rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałem że wrócę, to wróciłem. Trochę spóźniony, ale jednak jestem :)
      Chwilami trochę ciężko mi się czytało, po przez przydługawe i przynudnawe opisy, ale poza tym to masz świetny i poprawny styl. Nie zauważyłem żadnych błędów ani literówek, co na blogach jest rzadkością. spotkanie Roksany i Pawła niby przypadkowe, ale ja uważam, że w życiu nie ma przypadków, albo, że to przypadki żądzą naszym życiem, dlatego czytając ostatnią wypowiedź dziewczyny mam wrażenie, że Paweł zaproponuje jej by się u niego jakiś czas zatrzymała. On jest za dobry, taki.. empatyczny się wydaje, chwilami aż za bardzo. Ruda i Daniel - niewiele można o nich póki co powiedziec, ale mam nadzieję, że z czasem i ich losy poznamy. Cóż, wiecej się powiedzieć nie da, bo rozdział choć długi, to bez większej akcji, raczej jednowątkowy. Mam wrażenie, że w tym rozdziale chciałaś nam po prostu przedstawić bohaterów i spotkać Pawła z Roksi. Wybacz chaotyczność mojej wypowiedzi, ale czytałem i komentowałem na raty, bo ciągle mi ktoś dzisiaj przeszkadza.

      Usuń