Zbliżała się osiemnasta. Powietrze było wilgotne, silny wiatr potęgował uczucie zimna. Jedna z lamp przy parkingu mrugała, próbując rozbłysnąć pełną mocą; nic z tego – panowała ciemność, przerywana krótkimi przebłyskami. Paweł wymacał kluczyki w kieszeni płaszcza, wyciągnął je, wtedy rozdzwonił się jego telefon. Na dźwięk metalu upadającego na beton szpetnie przeklną pod nosem. Miał nadzieję, że nie ściga go nikt z pracy i nie będzie musiał cofać się do biura. Ostatnie kilka godzin dało mu w kość, nie wiedział, czy to chwilowy spadek formy, czy zaczął go przerastać nadmiar obowiązków. Zerknął na wyświetlacz, zawahał się, widząc, że dzwonił Krzysztof.
– Taaak? – odezwał się, schylając po kluczyki, na szczęście znalazły się od razu.
– Dziś spotkałem się z tą twoją dziewczyną – usłyszał podekscytowany głos kolegi. – Skąd ty ją wziąłeś? – Krzysztof nawet się nie przywitał, od razu przeszedł do sedna. Był rozbawiony, Paweł zaczął się zastanawiać, z jakiego powodu. Roksana nie była brzydką dziewczyną, ale nie mógł o niej powiedzieć, że grzeszyła inteligencją; równie dobrze mogła zachwycić Krzysztofa urodą i rozbawić głupim zachowaniem. Zanim Paweł cokolwiek powiedział, otworzył drzwi samochodu i rozsiadł się wygodnie na miejscu kierowcy.
– Podrzuciłem jej wizytówkę – odparł w końcu, ograniczył się do lakonicznej odpowiedzi. Uznał, że to powinno Krzysztofowi wystarczyć. – Nadaje się? – zapytał jeszcze, mając nadzieję, że Roksana nie zrobiła jednak niczego głupiego. Sam nie wiedział, czego powinien się spodziewać to tej dziewczynie. Chyba wszystkiego.
– Jasne, nadaje – potwierdził Krzysztof, mówił tak, jakby to było oczywiste. – O to nie musisz się martwić. Wygląda na rozsądną dziewczynę, mogę dać jej szansę i to nie jedną.
Na rozsądną?, pomyślał Paweł. Chciał spytać, co kumpel miał na myśli, wydając taki osąd, ale ostatecznie powstrzymał się – najważniejsze, że Roksana będzie mogła sprawdzić się w piątkowy wieczór. O to przecież chodziło. Skoro Krzysztof chciał ją zatrudnić, to może lepiej, aby nie wiedział, jakie zdanie o niej miał sam Paweł.
– A teraz pochwal się, gdzie ty ją poznałeś? – zaśmiał się Krzysztof. Ten fakt był widocznie znacznie ważniejszy niż sama praca. Paweł się jednak temu nie dziwił, Krzysztof od zawsze miał opinię babiarza i podrywacza, nie musiał też nigdy się martwić o powodzenie wśród kobiet. Kolejna ładna dziewczyna na horyzoncie, to kolejna nowa zabaweczka. – Może też powinien się rozejrzeć za kimś takim? Co myślisz?
– To jest najmniej ważne, gdzie ją poznałem. Zresztą nie powinno cię to obchodzić.
– Stary, co tak ostro?
Paweł westchnął rozdzierająco. Nie był przygotowany na to, że ktoś zacznie go wypytywać o Roksanę, nie pomyślał wcześniej, że ktokolwiek mógłby poruszyć ten temat. A powinien, już wtedy, gdy kazał dziewczynie skontaktować się z Krzysztofem. Paweł nie zdążył przygotować sobie dobrej wersji, którą mógłby sprzedawać znajomym, gdyby ciekawiła ich jego relacja z Roksaną. Przyjął za pewnik, że nikt nie zechce się tym zainteresować. A dziewczyna przecież wzięła się znikąd i już po pierwszej nocy zamieszkała u niego – to nie było coś, z czego chciał się komukolwiek tłumaczyć; naiwnie liczył, że zachowa tę znajomość w tajemnicy. Może właśnie dlatego zareagował zbyt nerwowo, a Krzysztof usłyszał to w jego głosie, w dodatku bardzo chętnie wykorzystałby, aby odkryć kilka jego sekretów.
I może jeszcze przez to, że Paweł powoli zaczął tracić głowę, przestając racjonalnie myśleć. Przez Roksanę.
– Powiedzmy, że wisiałem jej przysługę – odparł Paweł już spokojnym głosem po chwili zastanowienia. – Mamy wspólnych znajomych i tak się złożyło...
– Wiesz, już myślałem, że może czujesz się samotny – przerwał mu Krzysztof, nie kryjąc rozbawienia. Mimo lekkiej ironii w głosie kolegi Paweł mimowolnie się uśmiechnął. – Powiedzmy, że łykam tę wersję, bo laska nie jest w twoim typie. W moim zresztą też nie – dodał już jakby bardziej poważnie.
– Ty wolisz mniej rozsądne dziewczyny – tym razem zaśmiał się Paweł. Nie wierzył, że któraś z dziewczyn, szczególnie tych, które kręciły się wokół niego jako kelnerki, nie były w jego typie. – Dobra, muszę kończyć...
– Może jakiś obiad na mieście? – zaproponował jeszcze Krzysztof. – Opowiesz mi coś o swojej znajomej – nie odpuszczał.
– Sorry, ale mam jeszcze coś do zrobienia – Paweł skłamał gładko. – Widzimy się w piątek.
– Jasne. Będziesz miał Roksanę na oku? – zażartował Krzysztof. Paweł przypuszczał, że jego kolega domyślał się, że ona nie była przypadkową znajomą, dlatego ciągnął go za język. I, skubany, miał rację. Paweł wolał jednak z niczym się nie zdradzać, udawać, że jego napalony znajomy przeinacza sytuację.
– Pewnie – przytaknął – ale jeszcze wcześniej ostrzegę ją przed tobą.
Paweł skończywszy rozmowę, wrzucił komórkę to teczki, a tę na tylne siedzenie auta. Nawet jeśli ktoś jeszcze chciał się z nim skontaktować, miał problem – nie zamierzał odbierać telefonu co najmniej do wieczora, a najlepiej do jutra.
Droga do domu minęła mu o dziwo gładko, bez większych komplikacji, nie utknął w żadnym korku, nawet na skrzyżowaniach nie musiał długo czekać na zielone światła. Nie miał nawet chwili, żeby zastanowić się nad słowami Krzysztofa i dlaczego po ich rozmowie odczuwał niepokój. Kiedy zatrzymał się na podziemnym parkingu i zgasił silnik, odetchnął. Oparł ciężko głowę o zagłówek, dał sobie chwilę na zebranie myśli.
Na górze na pewno czekała na niego Roksana. Wracał z pracy wiedziony pewnym rodzajem ekscytacji, do którego sam przed sobą się nie przyznawał. Nie oswoił się jeszcze z myślą, że ktoś mógłby wyczekiwać jego powrotu. Nawet nie chciał. Wiedział, że nie powinien się do Roksany przywiązywać, ona tym bardziej nie powinna.
Co mógł zrobić? Zachowanie dystansu wprowadzało napiętą atmosferę, natomiast zbyt duża swoboda stawała się niebezpieczna. W tej sytuacji jednak nie było bezpiecznej granicy, której nie powinien przekraczać.
Nie spieszył się wcale, kroczył powoli, pokonując drogę z parkingu do mieszkania. Ledwo otworzył drzwi, zauważył postać idącą przez korytarz z sypialni do kuchni. Ciemnobrązowe włosy do ramion – to jako pierwsze rzuciło mu się w oczy, później przyjrzał się długiemu, rozpinanemu swetrowi. Zrobił krok do przodu, spojrzał na jej buty, poznał botki – miała je na sobie w piątkowy wieczór. Kolejny krok, dziewczyna odwróciła się; zanim Paweł spojrzał w szare oczy, dokładnie otaksował ją wzrokiem. Zatrzasnął drzwi z hukiem.
– Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha – odezwała się pierwsza, nieco zmieszana. Mężczyzna przyglądał jej się w milczeniu przez dłuższą chwilę.
Roksana odgarnęła zagubiony, już ciemniejszy i znacznie krótszy niż na rano, kosmyk włosów z twarzy. Sama jeszcze nie mogła przyzwyczaić się to tej zmiany. Ale nie takiej reakcji ze strony Pawła się spodziewała, sądziła nawet, że ten nie dostrzeże różnicy w jej wyglądzie. W końcu tacy są faceci...
– Wystraszyłem się, że po moim mieszkaniu chodzi… obca kobieta – powiedział wreszcie, czym jeszcze bardziej zakłopotał Roksanę. Zacisnęła usta w kreskę, dłonie same zacisnęły się w pięści.
– Nie pomyliłeś się, nadal przecież jestem obca – odparła z nutą goryczy w głosie. – Nie patrz tak na mnie, proszę. Pomyślałeś, że wpuściłam tutaj jakąś swoją koleżankę? – zapytała z lekką pretensją, ale po sekundzie, tuż po wzięciu głębokiego wdechu, wycofała się ze swoich słów. – Przepraszam – mruknęła – to w końcu...
– Uwierz mi, Roksana – wpadł jej w słowo – że to była ostatnia rzecz, o jakiej pomyślałem.
Dziewczyna podnosiła na niego wzrok, chwilę mierzyli się, ona stała jak sparaliżowana, póki Paweł się nie ruszył. Zdjął swój płaszcz, poszedł go odwiesić, wtedy Roksana zaszyła się w kuchni i wstawiła wodę. Sama niedawno wróciła z rozmowy z Krzysztofem, marzyła, aby się rozgrzać ciepłą herbatą, pogoda na dworze, jak to w listopadzie, nie zachęcała do wychodzenia z domu. Roksana mogłaby zasiąść w salonie na kanapie i opowiedzieć Pawłowi o dzisiejszym spotkaniu. Była tym wszystkim podekscytowana, chciała podzielić się wrażeniami, w końcu zrobiła pierwszy krok w stronę nowego życia. Myślała, że jemu również na tym zależało.
– Kupiłam dobrą herbatę – oznajmiła, wyciągając dwa kubki z szafki. Przez cały czas nie patrzyła na Pawła, więc nie zauważyła, kiedy się zakradł i stanął za nią. Szum czajnika zdecydowanie mu w tym pomógł. Roztrzepanie dziewczyny również.
– Dlaczego to zrobiłaś?
Roksana wzdrygnęła się, biorąc łapczywy wdech. Na szczęście kubki zdążyła postawić na blacie, dlatego żadnemu z nich nie groziło potłuczenie. Odwróciła się w następnej chwili, skupiając wzrok na twarzy bruneta. Wystraszyła się, jego jak zawsze to bawiło.
– Ale... co? – zająknęła się. Ona jak zwykle nie potrafiła się wysłowić.
Mężczyzna wyciągnął rękę w jej kierunku, wplótł palce w ciemne włosy. Roksana przegryzła policzek od środka, ten dotyk jak zawsze był wręcz paraliżujący, ale też bardzo przyjemny. Zapragnęła wtulić się w męską dłoń, bezwiednie przechyliła głowę w jej kierunku. Chciała wykonać kolejny krok, ale bała się jego reakcji. Wolała, aby to Paweł przejął inicjatywę.
– To. Mówię o nowej fryzurze.
– Ach, to...
Roksana ocknęła się z krótkiego letargu, sama chwyciła za jeden kosmyk i wzruszyła ramionami. Odsunęła się o krok, poczuła blat wbijający się w plecy. Zaczęła się zastanawiać nad sensem tej zmiany na głowie. Nie była ona konieczna, ale dopiero po niej poczuła się lepiej, tak jakby wraz z pozbyciem się włosów, odcięła się od części swoich problemów. Nie sądziła, żeby Paweł mógł to zrozumieć, miało to wyłącznie znaczenie symboliczne. Roksana spojrzała na niego, próbowała coś z siebie wycisnąć, jednak bez skutku. On patrzył na nią w zupełnie inny sposób niż wcześniej. Trochę ją to przerażało, chociaż nie dostrzegała w jego oczach odbicia złych emocji. Bardziej ciekawość, zainteresowanie, ale nawet to potrafiło wzbudzić w niej niepokój.
– Chciałaś zwrócić na siebie moją uwagę? – zapytał, posyłając jej lekki uśmiech.
– To zupełnie nie o to chodzi – zaprzeczyła szybko. – To nic takiego.
Paweł zbliżył się o krok, chwycił Roksanę powyżej łokcia i przyciągnął do siebie. Zadrżała. Oparła się dłońmi o jego klatkę piersiową, odruchowo spojrzała mu w oczy. Dopiero wtedy zauważyła tę iskrę, która pojawia się, gdy Paweł na nią patrzył. Kiedy widziała ją ostatnim razem? W niedzielę, gdy prawie nie wychodzili z łóżka? Tym razem jednak było to coś więcej. Roksana odważyła się przesunąć ręce wyżej, aż wreszcie mogła zarzucić je na szyję Pawła. Jego twarz była bardzo blisko, ich usta dzieliły milimetry.
– Zaniedbałem cię wczoraj? – powiedział łagodnie. Wiedziała, że już nie miał na myśli włosów czy walki o zainteresowanie. Jego dłonie powędrowały na biodra dziewczyny, przysuwając ją jeszcze bliżej. Później pochylił głowę, składając pocałunek na szyi dziewczyny. Dotykając swoimi ciepłymi wargami delikatnej skóry, wywołał u Roksany falę przyjemnych dreszczy.
– Czy mówisz o tym, że nie byłeś dla mnie tak miły jak teraz? – szepnęła. Wciągnęła do płuc zapach, który tak cudownie otaczał ją już wcześniej. Zdążyła zatęsknić, a teraz zaczęła ponownie zatracać się w fascynacji tym mężczyzną.
– A powinienem? – Jego usta znalazły się tuż przy uchu Roksany, oddech połaskotał płatek. Zachichotała cicho. Przylgnęła jeszcze bardziej do Pawła, chcąc poczuć jego ciepło.
– Tak, zdecydowanie – odpowiedziała z udawaną stanowczością, w rzeczywistości była zawstydzona, ale też podekscytowana.
– Wynagrodzić ci to jakoś?
Głos Pawła nie był już tak opanowany jak wcześniej, oddychał niespokojnie, obsypując szyję Roksany pocałunkami. Aby zejść niżej, musiał najpierw rozpiąć guzik koszuli, najpierw jeden, później dwa kolejne. Ona nie protestowała, trzymała się go mocno w obawie przed upadkiem.
– Mam na dzisiaj dosyć pytań ze strony mężczyzn – przyznała. Na te słowa Paweł wyprostował się i spojrzał w jej oczy. Dostrzegła w jego spojrzeniu zazdrość, pewnie zastanawiał się, o jakich mężczyzn mogło chodzić. Nawet jeśli miał ochotę zapytać, Roksana uznała, że nie pora na wyjaśnienia; ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała Pawła, skutecznie zamykając mu usta. – Po prostu zrób, co należy – poprosiła.
Zupełnie zignorowali czajnik, w którym zdążyła się zagotować woda na herbatę. Roksana nie wspomniała też o obiedzie, który przygotowała przed wyjściem na spotkanie z Krzysztofem. Paweł nawet nie wyjął swojego telefonu, zostawił wszystkie rzeczy z pracy pod wieszakiem w korytarzu. Zupełnie zignorowali rzeczywistość, która teraz płynęła gdzieś obok i nie miała na nich wpływu.
*
– Zrobiłaś duże zakupy i starczyło ci jeszcze pieniędzy na fryzjera?
Paweł zabrzmiał jak niezadowolony mąż kontrolujący wydatki żony, szczególnie te, które jego zdaniem, były mało rozsądne. Roksana, do tej pory owinięta kołdrą i gapiąca się w sufit, wspięła się na łokciach i spojrzała na Pawła spode łba. Przypomniała sobie, że nie wyrzuciła metki odciętej od nowej koszuli, pewnie dalej leżała na ławie w salonie; zastanawiała się, czy Paweł również o to zapyta.
– To podchwytliwe pytanie? – rzuciła lekko, chcąc zbagatelizować temat. On jednak wyraźnie oczekiwał odpowiedzi.
Roksana zmarszczyła czoło, bacznie obserwując zbliżającego się do niej Pawła. Ubrany jedynie w dżinsy, poszedł zrobić herbatę dla obojga, a teraz wrócił, niosąc dwa kubki. Nie było go chwilę w pokoju, kiedy nie patrzył na Roksanę, potrafił zebrać myśli. Nadal chodziła za nim zmiana na głowie dziewczyny, która z przygłupiej blondynki próbowała zrobić z siebie szykowną brunetkę; z jakim skutkiem – miał się dopiero przekonać.
– Być może – odparł wymijająco, podając jej kubek. – Uważaj, gorące.
– Nie wydałam twoich pieniędzy na cięcie i farbowanie, jeśli o to ci chodzi – odparła dobrze znanym Pawłowi stylu: odburknęła, prawie się obrażając.
– Roksana, byłbym spokojniejszy, gdybyś jednak wydała na to moje pieniądze – podkreślił dwa ostatnie słowa. Postawił swoją herbatę na nocnym stoliku, po czym oparł się dłońmi po obu stronach jej nóg, tym samym uniemożliwiając Roksanie ucieczkę. – To co, przyznasz się?
– A co – zaśmiała się nerwowo – nie mogę mieć swoich pieniędzy?
– Możesz, tylko skąd je masz? – Na kilka sekund zapadła cisza, Roksana wcale nie chciała się tłumaczyć. Na jej twarzy wymalował się grymas niezadowolenia, który nie zrobił na Pawle najmniejszego wrażenia. – Nie sądzę, żebyś dostała zaliczkę od Krzysztofa – zawyrokował.
Roksana zacisnęła usta. Zamrugała kilkukrotnie, po czym wzięła głęboki wdech.
– Mam nadzieję, że się przesłyszałam – powiedziała cicho. – Skąd ty w ogóle wiesz, że się z nim spotkałam? Nie mówiłam ci o tym!
Na końcu już krzyczała. Paweł odsunął się na bezpieczną odległość, Roksana skorzystała z okazji, odstawiła kubek i otuliła się szczególniej kołdrą, po czym wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Miotała się, odchodząc kilka kroków na bok. Tak naprawdę nie miała dokąd uciec, stanęła na środku pokoju, wzdychając rozdzierająco.
– Załatwiłeś mi tę pracę? – zapytała z pretensją. Ustawiła się tyłem do Pawła, aby nie musieć na niego patrzeć. – Nie prosiłam cię o to!
– Powiedziałem ci, jak było – zaczął spokojnie Paweł. – Gdyby Krzysztof nikogo nie szukał...
– Ale warto było go zapytać, tak? – przerwała mu. Do oczu napłynęły łzy, ale zdołała je powstrzymać. – Wcale tego nie chciałam, nie chcę być postrzegana, jako ta dziewczyna od Pawła...
– Nie histeryzuj – polecił protekcjonalnym tonem. Przewrócił oczyma, nie sądził, żeby obrażona Roksana chciała normalnie porozmawiać. Zdążył poszukać swoją koszulkę i ją włożyć, w tym czasie dziewczyna sterczała na środku pokoju owinięta w kołdrę, nic nie mówiąc. On sam zacisnął pięści i zdecydował się coś powiedzieć: – Dla niego nie ma to znaczenia, uwierz.
– Pewnie, bo ma dużą rotację w kadrach – zakpiła. Pożałował, że w ogóle się odezwał.
– Przestań, dobrze? – poprosił z rezygnacją. – Czego tak naprawdę oczekiwałaś?
Zapadła cisza. Roksana po chwili ruszyła się z miejsca i opadła ciężko na łóżko. Wciąż nie chciała patrzeć na Pawła – tylko tyle mogła zrobić. Chwyciła kubek, upiła łyk, okazało się, że wzięła ten z niesłodzoną herbatą, więc chciała szybko go odstawić.
– Daj, ten jest mój – usłyszała trochę rozbawiony głos. Paweł podszedł bliżej i ukucnął przy niej, jedną ręką opierając się o łóżko. Roksana skupiła się na zdmuchiwaniu pary znad kubka. – Okej, przepraszam – westchnął – powinienem ci powiedzieć. Zrozum, że chciałem dobrze, ale... widocznie czegoś zabrało.
Szczerości, pomyślała Roksana, ale nie odważyła się powiedzieć tego na głos.
– Chyba nie będziesz się o to obrażać, co? – zapytał łagodnym, proszącym tonem.
– Trochę się pofocham – odburknęła w odpowiedzi. Paweł zaśmiał się bezgłośnie, Roksana nie odsunęła się, kiedy wstał i ucałował ją w czoło. Była wściekła na niego, poza tym czuła się oszukana, jak ostatnia idiotka, która dała się wciągnąć w jego grę.
– Może zrobię jakąś kolację? – zaproponował. Skierował się do kuchni, ale zatrzymał przy wyjściu, gdy usłyszał Roksanę:
– W lodówce jest kurczak, miał być dla ciebie na obiad. Odgrzej go sobie.
Roksana nie otrzymała żadnej odpowiedzi, więc odważyła się wreszcie odwrócić. Nie spodziewała się, że Paweł cały czas stał w progu, obserwując ją. Uśmiech subtelnie wymalowany na męskiej twarzy przyprawił ją o kłucie w żołądku. W głowie zaczęła kiełkować myśl, że rzeczywiście nie chciał postąpić źle. Koniec końców pomógł jej znaleźć punkt zaczepienia w nowym życiu, a tego właśnie chciała, tego od niego oczekiwała. Paweł miał rację; zabrakło szczerości, ona sama mu ją winna.
*
Wieczór minął dosyć spokojnie, Paweł starał się nie wchodzić Roksanie w drogę. Nie było to specjalnie trudne, bo dziewczyna nie kręciła się długo po mieszkaniu, szybko wzięła prysznic i zaszyła się w sypialni. Paweł tym razem dłużej posiedział przy komputerze, nie mogąc przestać myśleć o Roksanie. Położył się spać dopiero przed północą.
Następny dzień zaczął się identycznie jak poprzedni, Roksana obudziła się dopiero po tym, jak Paweł wyszedł do pracy. Tym razem nie musiała martwić się o kawę, bo poprzedniego dnia kupiła mieloną. Trochę żałowała, że wciąż nie radziła sobie z ekspresem, ale potrafiła zadowolić się taką po turecku. Od kilku dni pogoda się nie zmieniała, dziewczyna postanowiła więc zostać w mieszkaniu, a czas wolny spożytkować na sprzątanie. Nie była pewna, ale chyba Paweł wynajmował kogoś, kto zrobiłby to za niego, skoro rzadko miał czas ugotować obiad, a co dopiero posprzątać.
Kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania, akurat była w trakcie przygotowywania obiadu. Zabrała się za gotowanie dosyć późno, ale mimo wszystko była zaskoczona widokiem Pawła, który przez dwa dni nie zjawiał się w mieszkaniu przed godziną szesnastą. Wyszła mu naprzeciw, aby się przywitać.
– Dlaczego tak wcześnie? – zapytała, po czym oblizała łyżkę. Paweł tylko wzruszył ramionami. – Pytam z ciekawości.
– Miałem coś do załatwienia na mieście – odparł niechętnie.
– Dobrze, przynajmniej zjesz ciepły obiad – dodała pokrzepiająco, uśmiechając się. Pawłowi było chyba wszystko jedno. – Chyba że wracasz jeszcze do pracy.
– Nie, nie wracam.
Roksana pomaszerowała z powrotem do kuchni, tym razem wymyśliła na obiad spaghetti. Odcedzając makaron, kątem oka obserwowała mężczyznę. Przeszedł z korytarza do salonu, po czym rozsiadł się w fotelu przodem do dziewczyny.
– Zjesz teraz? Już kończę – rzuciła.
– Na razie dziękuję. Ale możesz podejść na moment.
Roksana ostatni raz spróbowała sos, był dobry, więc wyłączyła gaz pod patelnią. Idąc do salonu, chwyciła jeszcze mały ręcznik, by wytrzeć w niego dłonie. Paweł cierpliwie czekał na nią, a kiedy już się wreszcie zbliżała, wskazał ruchem głowy, żeby usiadła. Zrobiła to niechętnie, ścisnęła mocniej ręczniczek, ale nie zamierzała protestować. Nie zdążyła nic powiedzieć, Paweł odezwał się pierwszy.
– Mam coś twojego – oznajmił. Uprzedzając jej pytania, wyjął z tylnej kieszeni dobrze znaną jej rzecz. Nie spodziewała się, że właśnie o tym zechce z nią porozmawiać. Paweł trzymał chwilę pierścionek w dłoniach, później położył go na szklany blat ławy. Przez cały czas Roksana patrzyła na biżuterię jak na dowód jej przestępstwa. To było znacznie łatwiejsze niż spojrzenie mężczyźnie w oczy. – Prosiłem cię, żebyś nie robiła głupich rzeczy, pamiętasz?
– Pamiętam – odparła ze ściśniętym gardłem – ale nie uważam, żeby to była głupia rzecz. Nie masz na to wpływu.
– Roksana – jęknął zrezygnowany – nie zachowuj się tak, jakby...
– Jakbym cię znał od wczoraj? – dokończyła za niego. Ostatnią rzeczą, której teraz chciała, była moralizatorska gadka. – Nie zauważyłeś, że tak jest? Może jednak powinnam stąd spadać, skoro ciągle mnie kontrolujesz...
– To akurat nie było trudne – powiedział pod nosem, nie kryjąc ironii. – Mogłaś usunąć historię przeglądania, nie dowiedziałbym się, że wyszukiwałaś lombardy.
– Powiedz mi, co miałam zrobić? – Roksana wrzasnęła, wstając z miejsca. Nie udało się ukryć zdenerwowania w głosie. – Myślisz, że wiesz wszystko najlepiej? Chciałabym zacząć wszystko od początku, ale to nie jest takie proste, jak ci się wydaje. Prześladują mnie konsekwencje decyzji, które podjęłam kiedyś...
– Możesz nie wierzyć, ale doskonale cię rozumiem – odparł łagodnie.
– Przestań – zażądała, wymierzając w niego palec. – Po prostu przestań...
Tym razem Roksana nie zdołała powstrzymać łez, popłynęły po policzkach. Wytarła je wierzchem dłoni. Odwróciła się i odeszła. Nie zdążyła zaszyć się w toalecie, bo wcześniej objęły ją męskie ramiona i przyciągnęły do siebie. Roksana nie miała siły protestować, opierała się tylko chwilę, później poddała się, pozwoliła się odwrócić i przyciągnąć do Pawła. Oparła się głowę o jego klatkę piersiową, szlochając i coraz bardziej się wtulając.
– Dlaczego nie doceniasz tego, że się staram? – zapytała z pretensją.
– Doceniam, ale nie za wszelką cenę – szepnął jej do ucha. – A teraz, bekso, otrzyj łzy.
że niby już niedługo koniec, to jakieś żarty, prawda? ostatnio jestem pod wpływem tych wszystkich komedii romantycznych i wzdychania do tych odrobinę kopciuszkowych historii. to takie pokrzepiające, że może gdzieś tam na świecie dzieje się coś podobnego XD nie mogłam pozbyć się wrażenia, że Roksana i Paweł to też taka trochę wersja Kopciuszka choć bardziej pomimo wszystko realna. A samą Roksanę i sprzedanie pierścionka potrafię zrozumieć To naturalne, że nie chciała być na, bądź co bądź, jego utrzymaniu. Ale ja chyba poczekałabym trochę ze zmianami, żeby się nie zorientował tak szybko XD Co jest intrygujące to sam stosunek Pawła do Roksany. Czasami irytuje mnie, że na odległość jest co do niej taki zdystansowany (a przynajmniej tak to odbieram) a gdy znajdzie się już obok to tak jakby wkraczał w zupełnie inną rzeczywistość. Co te kobiety robią z facetami :D Zastanawiam się dokąd to tak naprawdę zmierza i czy uda im się połączyć swoje rzeczywistości. Roksana ciągle jest nieufna i momentami nieokrzesana, i właściwie też zagubiona a Paweł... wydaje się być dojrzały i to chyba tyle w jego temacie :D Nie umiem dobrze zdiagnozować P., a to bardzo źle :P Koniec końców przecież życzę im jak najlepiej i mam nadzieję, że obejdzie się brz dramatów :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Ja tak cichcem podczytuję i się nie odzywam. Ale jest noc, nie myślę, co robię, więc piszę komentarz (!). Powiem Ci, że chyba ze wszystkich Twoich opowiadań Nie Zaprzeczaj podoba mi się najbardziej. No może jeszcze jest na pierwszym miejscu na podium z Różową Koszulą XD Bo Roksana, bo Paweł, bo to takie słodkie, że awwwwwww, można się rozpłynąć z zachwytu! NO I JAK TO KONIEC ZARAZ?! Ale... Roksana wyjdzie za Pawła, prawda? *-* Byłoby fajnie, bo ten pierścionek zaręczynowy nie daje mi spokoju xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi wybaczysz, że krótko, ale jak zwykle nie wiem, o czym pisać :< Więc tylko się rozpłynę z zachwytu i napiszę, że czekam na wincyj. Zdecydowanie wincyj. ^-^
Kurde, ale ta relacja miedyz nimi dziwna. niedlugo skomplikuja ją do potegi entej. Skoro Paweł nie chce sie w to angazować, to po co się na nią rzucaxD? to znaczy, ja jestem za, bo widać chemię międyz nimi, ale mógłby samego sieie nie okłamywać. Choć tak naorawdę, to jestme za tynm, żeby zaczęli się poznawać. a nie wiem, czy najlepszą formą jest mieszkanie razem, brak szczerości i seks co kilka dni Chyba nie do końca. Jestem ciekawa, jak będzie szło dziewczynie w nowej pracy xD Mam andzieję, że Karol się na nią nie rzuci jak na resztę dziewczyn. Zapraszam na nowosć na zapiski-condawiramurs
OdpowiedzUsuńJeśli już zapowiadasz koniec, to wiedz, że będę tęsknić za Pawłem i Roksi. Tworzą mieszankę wybuchową. On jest spokojny, ustabilizowany i trochę tajemniczy, a ona wybuchowa i trochę obrażalska, ale razem są idealni. W każdym razie shippuje ich hardo<3
OdpowiedzUsuńJeśli zbliżamy się do końca, to Paweł musi jakoś powoli zacząć określać swoje uczucia względem dziewczyny. Wiem, na miłość jest za szybko, w końcu znają się kilka dni, więc nie ma mowy o tym, by któreś z nich już od razu poczuło miłość. Chodzi mi raczej o to, by pomyślał nad tym, czy chce by relacja z Roksi trwała dłużej, czy nie. Uwielbiam go, dlatego jeśli nie będzie chciał dziewczyny, to bardzo chętnie ja ją zastąpię XD Roksana jest bardzo emocjonalna, nadpobudliwa i nieco wybuchowa, dlatego rzeczywiście może irytować Pawła, ale on, jako oaza spokoju, na pewno z nią wytrzyma.
Wcale się nie dziwę, że Roks sprzedała pierścionek. Jeśli chciała zacząć nowe życie i jeszcze mieć trochę pieniędzy, to było dobre wyjście. Ścięcie i przefarbowanie włosów było jednym z nich, do nowego życia wejdzie z nową fryzurą :)
Pozdrawiam! <3
Skoro „Różową…” nadrobiłam, to i wypadałoby wreszcie zajrzeć do Pawełka. bo ja tak sobie poczytuję, a już do napisania kilku słów zebrać się nie mogę… Także chyba najwyższy czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńRety, cała ta historia ma w sobie coś takiego magicznego i… bajkowego. Bo tak naprawdę ta relacja, która wytworzyła się między P. i R., to tak trochę powstała przypadkowo. No i na dodatek jeszcze Paweł (i jego mieszkanie :P) okazał się wybawieniem dla Roksi, która zdecydowanie znalazła się w kompletnym dołku. I on jej pomógł, tak po prostu. To takie - wybacz ale muszę użyć tego słowa – urocze xd
Co do samej relacji, która jest między nimi. Cóż, to wszystko jest dość skomplikowane. Pewnie to trochę wynik ogromnej różnicy charakterów. Paweł to taki „mój ziomek” – z reguły raczej spokojny i niezwykle powściągliwy. Z kolei Roksana to istny… chaos. I tutaj nie chodzi już wcale o to, że chwilowo jej życie stało się bałaganem, a o jej charakter – to zdecydowanie osoba niezwykle emocjonalna. I te rozbieżności zdają się jednocześnie i ich hamować, i do siebie zbliżać.
Ja tam wierzę, że jednak na końcu okaże się, że uda im się określić. Skoro już teraz radzą sobie całkiem nieźle mimo tych różnic, to z czasem może być tylko lepiej (tak zakładam :P)
Pozdrawiam <3
Nie wiem czy bierzesz w tym udział, ale nominowałam Cię do Liebster Award! :) Więcej informacji tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/p/liebster-award.html
Dziękuję, nie biorę :)
UsuńO, rany... ale mam u Ciebie opóźnienie. Przepraszam. Obiecuję, że w weekend ostatecznie się ogarnę i zajrzę tutaj z komentarzem.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam ! :*
Nie przejmuj się, nie musisz przepraszać :D To chyba mnie powinno być głupio, że jakoś ostatnio nie może się tutaj nic pojawić :O
UsuńRównież pozdrawiam :*
Yay, miesiąc później zjawiam się i ja. A co, można, można? Cóż. Jak zwykle, stara śpiewa. Roksana dobitnie mnie denerwuje, wręcz mam chęć nią potrząsnąć i nawrzeszczeć o tym, jak to zachowuje się jak dziecko. Nie wiem, że Paweł na cierpliwość i jeszcze jej tego nie powiedział tylko ją tuli. No rany boskie, jak ona ma wystartować do przodu jak cały czas ktoś ją dosłownie tłamsi. Ona chyba nigdy nie wydorośleje tylko co rusz będzie popełniać debilne błędy i sorry za to określenie, ale będzie robić z siebie ofiarę. Nie wiem, tak jakoś ją odbieram. Jeśli on nadal będzie tak pilnował, co ona robi to słabo to widzę, bo Roksana jest jeszcze z tych, co wolałaby robić wszystko sama i nie patrzeć jej na ręce, ale jak widzę...na razie tylko wkurza ludzi. :D Tzn. mnie. :D
OdpowiedzUsuńO, tyle.
Dziękuje, czekam na dalej. <3
POZDRO
Oboje się starają, tylko jakoś im nie wychodzi. I nie ma w tym nic dziwnego. Choć nie znają się dosłownie od wczoraj, to nie zmienia to faktu, że musi minąć trochę czasu, żeby ta dwójka się dotarła. Tak chyba jest w każdym związku. O ile to, co ich łączy można juz nazwać związkiem. Ja tam wierzę w nich z całego serca;) Oboje mają różne charaktery, to przynajmniej ich relacji nie zabije rutyna.
OdpowiedzUsuńJutro dotrę pod najnowszy rozdział, a tymczasem życzę dobrej nocy:*